Pomoc przybyła, lecz odrobinę zbyt późno. Ogromny wilk, raniony przez Majobiego, kierowany jakimś dziwnym impulsem nie zwrócił się przeciw swemu prześladowcy, lecz rzucił się do gardła Allandrila. A ten stał, jak zamieniony w kamień. Gdyby pomoc zjawiła się sekundę wcześniej, pewnie do niczego by nie doszło, może elf nie zniknąłby tak nagle w rozbłysku magicznej mocy. Bo ten czar był Kelvenowi dobrze znany.
Znany, to w zasadzie za dużo powiedziane. Znał zasadę jego działania, ale nigdy z niego nie korzystał. Najwyraźniej jednak kto inny potrafił go użyć w takiej właśnie okazji.
Nie było warto rozwodzić się nad tym, kto, jak i dlaczego. Najważniejsze było to, że ich drużyna zmniejszyła się nagle o jedną osobę, że zabrakło dobrego i zaufanego kompana. A ta strata była trudna do odrobienia...
Jednak, jak mówi mądre przysłowie 'Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem'. Co się zdarzyło nie odstanie się z pewnością. Trzeba było skoncentrować się na tym, co działo się tu i teraz. A działo się dużo...
Nagle na drogę wyroił się tłum ludzi. Wilki padły, najeżone licznymi bełtami, a młody rycerz, który jakimś cudem, lub dzięki działaniom ich grupki, nie odniósł zbyt wielkich obrażeń. A nawet jeśli, to z pewnością nie dotyczyły one jego języka...
- Kelven - przedstawił się zaklinacz, wykorzystując fakt, że szlacheteny Willbert, syn Wendella Thundersworda, przerwał na moment swą orację by zaczerpnąć tchu. Ukłonił się z pewnym szacunkiem, jak to wypadało zrobić w przypadku kogoś tak dobrze urodzonego, nawet jeśli ów szlachetnie urodzony był jeszcze dość młody.
- To dla nas zaszczyt - kontynuował - móc pomóc w walce z potworami tak szlachetnemu rycerzowi.
- Podążaliśmy właśnie na ów turniej - nawiązał do słów Willa - i z przyjemnością staniemy u twego boku. Zarówno ja, jak i moi towarzysze, z chęcią skorzystamy z zaproszenia. Jestem pewien, że podróż w tak zacnym gronie będzie prawdziwą przyjemnością.
Głupotą byłoby odrzucić takie zaproszenie, skoro jechali w to samo miejsce. Jego odrzucenie stanowiłoby afront i świadczyłoby o braku zdrowego rozsądku. Nie wspominając już o tym, że mogliby podróżować w nader przyjemny sposób... |