Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2008, 12:15   #44
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pomoc przybyła, lecz odrobinę zbyt późno. Ogromny wilk, raniony przez Majobiego, kierowany jakimś dziwnym impulsem nie zwrócił się przeciw swemu prześladowcy, lecz rzucił się do gardła Allandrila. A ten stał, jak zamieniony w kamień. Gdyby pomoc zjawiła się sekundę wcześniej, pewnie do niczego by nie doszło, może elf nie zniknąłby tak nagle w rozbłysku magicznej mocy. Bo ten czar był Kelvenowi dobrze znany.
Znany, to w zasadzie za dużo powiedziane. Znał zasadę jego działania, ale nigdy z niego nie korzystał. Najwyraźniej jednak kto inny potrafił go użyć w takiej właśnie okazji.

Nie było warto rozwodzić się nad tym, kto, jak i dlaczego. Najważniejsze było to, że ich drużyna zmniejszyła się nagle o jedną osobę, że zabrakło dobrego i zaufanego kompana. A ta strata była trudna do odrobienia...

Jednak, jak mówi mądre przysłowie 'Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem'. Co się zdarzyło nie odstanie się z pewnością. Trzeba było skoncentrować się na tym, co działo się tu i teraz. A działo się dużo...

Nagle na drogę wyroił się tłum ludzi. Wilki padły, najeżone licznymi bełtami, a młody rycerz, który jakimś cudem, lub dzięki działaniom ich grupki, nie odniósł zbyt wielkich obrażeń. A nawet jeśli, to z pewnością nie dotyczyły one jego języka...

- Kelven - przedstawił się zaklinacz, wykorzystując fakt, że szlacheteny Willbert, syn Wendella Thundersworda, przerwał na moment swą orację by zaczerpnąć tchu. Ukłonił się z pewnym szacunkiem, jak to wypadało zrobić w przypadku kogoś tak dobrze urodzonego, nawet jeśli ów szlachetnie urodzony był jeszcze dość młody.
- To dla nas zaszczyt - kontynuował - móc pomóc w walce z potworami tak szlachetnemu rycerzowi.

- Podążaliśmy właśnie na ów turniej - nawiązał do słów Willa - i z przyjemnością staniemy u twego boku. Zarówno ja, jak i moi towarzysze, z chęcią skorzystamy z zaproszenia. Jestem pewien, że podróż w tak zacnym gronie będzie prawdziwą przyjemnością.

Głupotą byłoby odrzucić takie zaproszenie, skoro jechali w to samo miejsce. Jego odrzucenie stanowiłoby afront i świadczyłoby o braku zdrowego rozsądku. Nie wspominając już o tym, że mogliby podróżować w nader przyjemny sposób...
 
Kerm jest offline