Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2008, 12:26   #3
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Cała ta sytuacja nie przypadła do gustu panu Jerzemu. Strata swojego wiernego sługi, ciążyła mu na sumieniu, więcej niż był skłonny nawet przed samym sobą przyznać. Witalij był dobrym kompanem ... takim do bitki i do wypitki.

Co prawda pojmanie jego, nie było winą pana Czarnoty, przynajmniej nie w tym szczególnym sensie, gdyż w końcu to wróg pana Jerzego, rozpoczął całą tą awanturę. Umykając na swoim koniu, który nosił dumne imię Bajart i niczym ten legendarny koń, unosił swojego pana z dala od niebezpieczeństwa. W legendzie bezpiecznym miejscem dla czwórki braci, były Ardeny ... potężna forteca, gotowa zatrzymać siły samego króla Karola. A biedny pan Czarnota, na taką obronę nie mógł liczyć. Dlatego teraz jego jedyną szansą było zgubienie pościgu i powrót do dworku, w którym obecnie mieszkał, zadanie to mogło jednak okazać się trudniejsze, niż z początku szlachcic uważał.

Tajemnicza polana i nagłe pojawienie się szlachcica zmroziło krew w bądź co bądź dawnym żołnierzu, który wiele krwi dla Rzeczpospolitej przelał ... swojej i wrogów jej, chociaż ci drudzy dużo więcej niż pan Jerzy zapłacili. Być może Czarnota zadumałby się wszystkimi tymi dziwami, towarzyszącymi nagłemu pojawieniu się szlachcica ... pewnie gdyby nie ta noc, dłużej zastanowiłby się nad tym. Głód i zmęczenie dały jednak o sobie znać, w danej chwili szlachcic nie mógł myśleć o niczym więcej jak o pożywieniu się.

-Jam jest Jerzy Czarnota herbu Roch - przedstawił się przybyłemu, gdyż może zbyt wiele uwagi, do nauki dobrych manier nie przykładał, ale pewnych rzeczy trzymał się bezwzględnie i w jego własnym osądzie, człowiek, który chciał pomóc bezinteresownie komuś w niedoli, na poznanie mienia człowieka z którym miał ucztować przynajmniej zasłużył.

-Dziękuję waść za to zaproszenie i chętnie je przyjmę - dodał równie szybko przywiązując niedaleko niespokojnego konia i zasiadając na jednym z głazów.

Jednym uchem wsłuchiwał się w słowa szlachcica, gdyż większą jego uwagę przykuwało jedzenie. Kiedy do srebrnych pucharów wina nalano, szlachcic podniósł się ze swego miejsca i wysoko wzniósł kubek

-Piję waści zdrowie panie bracie ... na szczastie! - po tych słowach jak to obyczaje nakazywały wypił ten jakże szlachetny trunek do dna, chcąc ukazać swój szacunek do tajemniczego dobroczyńcy.

Pan Jerzy ponownie zajął swoje miejsce, dalej częstując się podanym śniadaniem i teraz już trochę uważniej słuchając pana Andrzeja. Może ktoś inny nie uwierzyłby w historię, którą ów człowiek opowiedział panu Czarnocie, ale ten sam, ze wzgląd na sytuację swoją, uwierzył w tą historyjkę, teraz inaczej spoglądając na dwa głazy.

Kiedy padło z ust pana Widuchowskiego pytanie, na chwilę zamyślił się Jerzy zastanawiając się co powinien temu człowiekowi opowiedzieć? W końcu zdecydował się jednak, że prawda w tym wypadku może być najlepsza ... oczywiście prawda odpowiednio podana.

-Oj panie bracie, niedobre mnie siły tutaj zagnały. Wróg mój do ucieczki mnie zmusił, z biesiady, na której razem z moim wiernym sługą, zabawić się chcieliśmy. Pojmał mi człowieka, a ja jak wilk szczuty przez sfory psów, musiałem uchodzić. Do czegóż ten świat doszedł, że na takie jawne niesprawiedliwości pozwala? - zapytał się retorycznie szlachcic, patrząc na towarzysza posiłku.

-A pan brat, pomoc dla nieznajomego ofiarował ... niespotykany to w dzisiejszym świecie czyn i z pewnością, jakąś kreskę w niebieskim rejestrze, dla waści zarobi. Jednakże dopóki po tej ziemi chodzimy, na odebranie tej nagrody, nie mamy co liczyć. Niech waść powie, jak odpłacić się za taką dobroć mogę?- Szlachcic w tym momencie zakończył swoją krótką przemowę, mając nadzieję, że odwróci trochę uwagę od jego wcześniejszych słów. Wielu szlachciców miało wrogów, ale panu Jerzemu
chodziło też o to, aby jego towarzysz, zbyt bardzo w ową sprawę nie wchodził ... jeszcze jakieś informacje mógłby sobie przypomnieć, co w tym momencie dla uciekającego nie byłoby zbyt dobre ... przecież ten pościg mu chyba już odpuścił?
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty

Ostatnio edytowane przez Milly : 13-01-2009 o 12:41.
Hawkeye jest offline