Kwintus milczał od czasu kłótni i przekonywania Trykoniusza. Nie miał zamiaru marnować teraz sił na rozmowy i spory. Ważne było to, że w końcu ruszyli. Niestety wszyscy. Ale może to nawet lepiej...
Po pewnym czasie dotarli na miejsce. Zwykłe zbocze, a jednak to tu. Jeszcze nim Trykoniusz zdążył skazać grotę, młodzik rozglądał się po okolicy. Miał nadzieję zauważyć coś... cokolwiek.
A jeśli nie zobaczyć to może wyczuć. Wciągnął powietrze starając się wyczuć wszelkie zapachy z okolicy. Przy okazji próbował ignorować wszelką woń dochodzącą od obecnych tam mężczyzn. Nie miał dobrego węchu, wiedział o tym. Mimo wszystko próbował. Chciał ją pomścić. Znaleźć stwora. Jeszcze nie był pewny czy będzie trzeba zabić Kakusa. Może ta krzywonoga istota coś z nim zrobi...
Jeden ze zgromadzonych odezwał się. Terjusz. Rybak. Chciał czekać. Znów czekać. Ile można czekać! Czasu i tak minęło już zbyt dużo. Można było to skończyć wcześniej. Nie musiało to trwać tak długo.
-Nie możemy już czekać.- Słowa same wyrwały się Kwintusowi z gardła.- Trzeba dopaść stwora i to już. Kakus, czy jak by go inaczej nie nazwać musi zostać schwytany.- Na chwilę zamilkł. Zamyślił się czy powinien to mówić, czy nie.- Z resztą stwora może tu nie być... Ale powinien. Czy któryś z nas da radę wrzucić kamień do tej groty? Może to wywabi stwora? |