Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2008, 18:10   #23
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Tim

Na pytanie o żarcie i browar barman zarechotał donośnie niczym… no – ten - Żaba The Hut z przedwojennej kosmicznej sagi, po czym dodał uśmiechając się ciepło:
- jasne chłopie u mnie tylko zimny browar czeka na gości, coś do żarcia też się znajdzie – i tym razem to nie będzie konina! – spojrzał z ukosa na ochroniarza dzierżącego dwururkę - ten, nie odwdzięczył spojrzenia szefa tylko bąknął coś pod nosem.

Miła aparycja i radosny nastrój mężczyzny wprawiał w lekka konsternację postatomowe społeczeństwo, choć wiecznie śmiejące się oczy i zmarszczki wokół nich świadczyły o zupełnej szczerości mężczyzny.
Nalewając browar wprost ze stalowego kraniku zamontowanego na sporej metalowej beczce, odpowiedział na kolejne pytanie tropiciela:
- Alefa znajdziesz przy tamtym stoliku, tylko nie męcz go dziś za bardzo, bo nie w sosie jest…- kiwnął głową w stronę mężczyzny siedzącego przy oknie w rogu knajpy.

Ogólnie rzecz biorąc gościu wyglądał jak siedem nieszczęść i to takich przejechanych na drodze przez gang naćpanych Dark Visions. Na wrażenie składało się kompleksowo – postrzępione i zakurzone, szare wdzianko, wychudzone ciało, blada cera i strzępki grzywki, które właśnie nerwowo miętosił dłonią.
Trudno jednak było zgadnąć czy jest wkurzony, zaćpany czy mega zdołowany.



Po chwili piwo wylądowało na blacie
- możesz się do niego dosiąść jak nie będzie marudził, a ja przyniosę Ci gulasz do jego stolika- – powiedziawszy to barman odwrócił się na pięcie i zniknął na zapleczu, z którego dobiegał smakowity zapach duszonego mięsa.

Paul

Szarżujący na najemnika Ganger nie należał do mistrzów „szlachetnej szkoły walki” zwanej przaśnie MOTO i mimo że robił w miarę efektowne młynki łańcuchem, to zbyt wiele czynności naraz nie było jego mocną stroną. Czarę goryczy przelał tu karabin Paula. Kierujący ranną ręką, a machający żelazem zdrową nie poradził sobie z nadlatującym z jękiem wstydu, ze używa się go jak włócznia Springfieldem. W rezultacie utracił koncentrację i próbując zrobić unik, nie utrzymał maszyny nie w pełni sprawną ręką. Pechowi pasażerowie rozkraczonego buggie zobaczyli, więc mało efektowny lot szczupakiem na ryj zakończony szorowaniem o piach i wzbiciem tumana kurzu. Nieszczęsny stalowy rumak ujechał jeszcze kawałek bez swego rycerza i zboczywszy delikatnie na prawo zwalił się na piach niczym jego właściciel.
Nastała chwila ciszy…
Oprzytomniały Mike strzelił trafiając rannego pokrakę w fart – znaczy się w zad. Praktycznie w tej samej chwili uprzedzając wydobywające się z piachu wrzaski i przekleństwa zareagował Paul.
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.

Ostatnio edytowane przez Nightcrawler : 10-10-2008 o 18:17.
Nightcrawler jest offline