- Nie mogę się z Tobą nie zgodzić Kwintusie - odpowiedział po chwili namysłu Mezjusz. - Potwora rzeczywiście może tam nie być. Kto wie czy, gdy będziemy się kryć w krzakach on nie nadejdzie i nie zaatakuje nas od tyłu. Na pewno czekać tutaj nie możemy.
Myśliwy zamilkł na chwilę. Jakby próbował ułożyć kolejne słowa, by brzmiały jak najłagodniej.
- Musisz jednak przyznać, że i otwartą walką nic nie wskóramy. Gdy potwór zabijał Todriusza i Fazjusza najprawdopodobniej ich zaskoczył, ale przynajmniej jeden z nich musiał stanąć ze stworem do walki. Potwór zabił więc wprawionego w rzemiośle myśliwego, a ty myślisz sam go zabić i to jeszcze w trakcie wspinaczki? Jeżeli chcesz próbuj się tam dostać, ale po cichu. Przekonajmy się czy stwór jest w tej jaskini i wtedy obmyślimy co dalej robić. Zresztą jak się dostać?
Na to pytanie odpowiedział Trykoniusz:
- Tamtędy - wskazał najłatwiejszą i chyba jedyną drogę. - Łapiesz się tego ustępu, potem wchodzisz koło tego głazu i [...] i jesteś na górze. Ale to niełatwe. Nie każdy sobie poradzi.
- I co Kwintusie? - spytał Mezjusz. - Chcesz spróbować? Pamiętaj tylko, żebyś nie rzucał się na potwora, jeżeli go znajdziesz. Bądź ostrożny. |