Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2008, 19:59   #46
Crys
 
Crys's Avatar
 
Reputacja: 1 Crys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwuCrys jest godny podziwu
Tak, zdecydowanie zakupy to była przyjemność, typowo ludzka, ale wciąż przyjemność. Wezwana taksówka czekała niemal pod szklanymi, obrotowymi drzwiami, przez które z gracją próbowała wyjść Gabriela, a co częściowo uniemożliwiały jej swoimi gabaratymi dokonane zakupy. Brunetka raczej wypadła, niż wyszła z butiku, obładowana licznymi torbami zdobnymi w loga wielkich domów mody. Taksówkarz zauważywszy w lusterku, że przysłonięta górą rzeczy kobieta próbuje otworzyć drzwi jego samochodu, wyskoczył zza kierownicy i pospieszył z pomocą.
Gab zdecydowanie odetchnęła z ulgą, uwolniwszy się od raczej lekkich, acz dość sporych rozmiarów toreb i załadowawszy rzeczone torby, oraz siebie na tylne siedzenie. Za to na pewno nie mogło odetchnąć jej bankowe konto, uszczuplone o znaczną sumę pieniędzy. Los Angeles – Miasto Aniołów i to już nie tylko w przenośni, zdecydowanie było miejscem, które umiejętnie potrafiło zmniejszyć nawet najpokaźniejsze konta.
Ale była również inna przyczyna ulgi dziewczyny – nieco większe bezpieczeństwo. W samochodzie na pewno nikt nie mógł wskoczył jej na plecy, rzucić o ścianę, bądź dźgnąć nożem. A tego Gabriela obawiała się podczas zakupów. Nie wiedziała, czy tajemniczy napastnicy z minionej nocy postanowili sobie dać spokój, czy wiedzieli, że jest pod protekcją, czy w ogóle stracili jej trop. Nawet przymiarkę ubrań postanowiła zachować na potem, żeby jak najmniej czasu spędzić poza murami hotelu, który dawał jako-taką nadzieję na przeżycie w nowej rzeczywistości. Dziewczyna uważnie lustrowała mijaną okolice z okien samochodu, zdecydowanie ignorując rozpaczliwe próby podrywu ze strony kierowcy.

Dopiero kiedy przekroczyła próg hotelu mogła naprawdę się uśmiechnąć i oddać swoje zakupy w ręce usłużnego boya, który z cielęcym wzrokiem podążał za Gab do jej pokoju.
- Świetnie, dzięki za pomoc. - oznajmiła zwięźle, wręczając pomocnikowi napiwek i nawet nie patrząc w stronę zamykających się drzwi.
Ubrania schowała do szafy i przebrawszy się w krótkie dżinsowe spodenki i biały krótki top, rozsunęła drzwi na taras. Basen zachęcał do zanurzenia się w przyjemnie chłodną, kusząco błękitną toń, ale Gabriela miała jeszcze jedno ważne zadanie do wykonania, nim będzie mogła się oddać przyjemnościom. Podeszła do komody i wydobyła z jej wnętrza mały, zgrabny, czarny aparacik. Kilkoma kliknięciami weszła w spis telefonów, pod literę L i wybrała numer.
- Halo? Laura? Tak, to ja. Wiem, wiem, że jesteś zła. Przykro mi. Na pewno coś wymyślisz. Po prostu... spotkało mnie parę nieprzyjemności. Nie, nie Ryan. Mój grafik musi być póki co pusty. Operacje niech weźmie ktoś inny. Nie mogę po prostu. Sprawy osobiste. Tak, można powiedzieć, że rodzinne. Nie, nie ma mnie w mieszkaniu. Laura, słuchaj... jakby ktoś pytał o mnie, to nie wiesz gdzie jestem. Tak, możesz powiedzieć, że dzwoniłam. Nie wiem kto mógłby pytać. Może panowie policjanci, ale wątpię. Nie wrzeszcz! Nie, w nic nie jestem zamieszana. Zasadniczo chyba. Nie wrzeszcz, powiedziałam. Muszę kończyć, zaraz padnie mi bateria. Mała, kryj mnie, a zostanie ci to wynagrodzone i nie żartuję! Cieszę się. Nie, nie dzwoń, nie mam ładowarki. Pa. - przerwała połączenie jednym krótkim kliknięciem i spojrzała na ekran komórki. Battery full . Kłamstwa przychodziły coraz łatwiej.
Gabriela zdecydowanie wyłączyła telefon i otworzyła go. Wyjęcie karty sim i złamanie jej na pół nie było niczym trudnym. Tak samo jak wrzucenie telefonu do napełnionej wodą umywalki, po czym do zsypu na śmieci w korytarzu. Numery były jej niepotrzebne, nawet ten, który wczoraj podał jej Johis. Jeżeli uda jej się wrócić do zbliżonego do normalności życia, to tym lepiej, jeśli nie, to lepiej nie być namierzoną przez jakiś głupi GPS, gdyby ktoś poważył się na próby odnalezienia jej w taki sposób.
Teraz wreszcie mogła w spokoju oddać się przyjemnościom. Zamówieniu sobie dużej ilości mrożonej kawy, leżakowaniu, opalaniu się i pływaniu. W końcu któż wiedział, czy będzie jej jeszcze kiedyś dane zobaczyć słońce...
 
Crys jest offline