Cytat:
Jesteśmy sobie Devą, dochrapaliśmy się odpowiedniej potęgi krwi, wydajemy punk siły woli i nagle okazuje się, że możemy rozwijać unikalną dyscyplinę, w założeniu nie dostępną *nikomu* poza Ventrue. Bez nauczyciela.
|
Te dwa zdania sugerują, że nie przeczytałeś reguł dotyczących linii krwi. Więc albo po prostu źle skleciłeś zdanie, albo w twoim mniemaniu linia krwi pojawia się z powietrza. W obu przypadkach następuje dość poważny błąd.
Cytat:
Czyli, na razie mamy nad 'normalnym' wampirem przewagę jednej dodatkowej unikalnej klanówki, która ogromnie zwiększa nasz potencjał
|
Pikuś tam, nie ogromnie. Dyscypliny są na tyle odmunchone, że często opłaca się bardziej rozwijać coś innego niż one. Poza tym po przeczytaniu wszystkich podręczników z liniami krwi (fragmentami mniej, lub bardziej dokładnie) wysnuwam hipotezę, że im silniejsza dyscyplina, tym bardziej przerąbana wada.
Przykładowo: Sunnikuse. Dyscyplina po prostu cudowna, ale w zamian za wieczną aurę, która sugeruje, że jej posiadacz jest istnym złem wcielonym, wynaturzeniem i w ogóle każdy normalny szeryf wywali go z miasta o ile nie zabije.
Albo wada którejś tam linii Carthian, nie pozwalająca wejść do cudzego domu bez zgody właściciela, kolejna wada (chyba Mekhetów) nakazująca zawsze chodzić z ograniczoną ilością Punktów Krwi. Wady klanowe to w zdecydowanej większości nie jest coś nieznaczącego. Ogromnej ilości linii bym nie tknął, bo są po prostu zbyt problematyczne.
Przykład Toreadorów jednak całkiem trafiony. Jedna z najsilniejszych linii krwi, chociaż Dominacja to żaden tam och, ach i siódmy cud świata.