Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2008, 22:43   #3
Nadiana
 
Nadiana's Avatar
 
Reputacja: 1 Nadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemuNadiana to imię znane każdemu
Święto Zielonych Traw od kilku lat wprawiało ją w pewną konsternację. Jak była jeszcze małą dziewczynką kochała je: zabawy, śpiewy i tańce. Ale od czasu jak zamieszkała w świątyni Lathadnera czuła się na nim niezręcznie. Przybywała ze względu na rodziców i rodzeństwo, ale oni też mieli co raz mniej wspólnych tematów. Oczywiście zawsze się cieszyli na jej widok (i na widok darów ze świątyni), czuła także dumę ojca, ale miała wrażenie, że trochę się jej boją. A i najmłodszemu z nich wszystkich, Derekowi, czasami wyrywała się jakaś złośliwa uwaga. Martwiło to dziewczynę niezmiernie, ale wiedziała, że jej bóg ma dla niej inne zadanie i nie może już wrócić na rodzinne gospodarstwo.

Wszystkie te myśli przelatywały przez jej głowę, gdy nieudolnie próbowała pleść wianki naśladując inne panny. Jej ręce, pogrubiałe wpierw od ciężkiej pracy na roli, a później od niezdarnych ćwiczeń pordzewiałym mieczem, nie nadawały się do układania kwiatów.
Kiedy mężczyźni powrócili poczuła podekscytowanie, czy to już był ten czas kiedy miała wyruszyć na swoją ścieżkę? Nie poszła jednak wraz z innymi dziewczętami podejrzeć poszukiwacza przygód, wszak paladynowi nie wypadały niektóre zachowania, niezależnie od tego jak bardzo miałby na nie ochotę.

***

- ...I pobłogosław Panie Poranka te dary, pozwól im zawsze gościć na naszych stołach - po zakończeniu modlitwy spojrzała na przedstawionego mężczyznę.
- Jaki przystojny... - rozmarzony ton jej siostry Rosy jednoznacznie wskazywał na stan jej uczuć.
- Laluś jeden - mruknął niezadowolony Derek - Jeśli Rosa znajdę Cię kręcącą w jego pobliżu to dostaniesz takie manto, że na tyłku przez tydzień nie będziesz mogła usiąść...
Lilla szybko wyłączyła się z kłótni rodzeństwa skupiając uwagę na tym, którego zwali Leonardo. Co prawda nie widziała nigdy poszukiwacza przygód, ale coś mówiło jej, że to nie jest standardowy przedstawiciel tej profesji. Odniosła dziwne wrażenie, że całus puszczony do którejś z panien nie miał konkretnej adresatki.
Gdy uczta trwała już w pełni opuściła na moment rodzinę, ominęła dziewczęta puszczające wianki i ruszyła w kierunku stołu sołtysa. Mijając po drodze półelfkę uśmiechnęła się do niej. Już przedtem zamieniły kilka słów, Lilla mogła domyślać się tylko jak jest jej ciężko i szczerze współczuła dziewczynie.
- Jeśli pozwolicie Panie, chciałbym ruszyć z wami, jako powołana służbie Lathanderowi czuje się w obowiązku by pomóc - utkwiła spojrzenie swych jasnobłękitnych oczu w de Singwa.
Leonardo podniósł na nią swój wzrok. Sylwetka dobrze zbudowanej dziewoi, jej spory biust, ładna i sympatyczna (choć ciut za poważna jak na jego gust) twarz, jasne niczym słoma włosy, a przede wszystkim przeszywające i surowe spojrzenie niebieskich oczu zrobiło na nim wrażenie. Gładząc swą wypielęgnowaną bródkę wskazał miejsce obok by usiadła. Kiedy to zrobiła odpowiedział.
- Towarzystwo Panny będzie dla mnie prawdziwym zaszczytem i rad jestem móc przyjąć oferowaną pomoc - przez moment zastanowił się czy nie użyć słowa "panienki", ale uznał, że w tym przypadku należy trochę poczekać zanim przystąpi do dalszego ataku.
 

Ostatnio edytowane przez Nadiana : 18-10-2008 o 23:21.
Nadiana jest offline