Dziewczyna
Była niezwykle lekka, jak gdyby ważyła tyle co dziecko. Niesienie jej prawie nie męczyło. Kolejny raz w głowie Konrada pojawiła się myśl, że coś tu jest nie tak, jak być powinno. Myśl została jednak zduszona przez pośpiech i napiętą sytuację - dziewczyna mogła się przecież wykrwawić!
Ranna, mimo tego, że niósł ją Konrad, starała się nie wypuszczać z dłoni ręki Nathaniela. Wyglądało to trochę dziwnie, gdy szliście ulicą, ale nie spotkaliście po drodze żadnych ludzi. Oprócz tego mówiła coś, ale tak cicho i niewyraźnie, że nie można było zrozumieć wszystkich słów. Wyglądało to trochę na majaczenie z powodu utraty krwi:
- ...baronia wynagrodzi starania... ...nie do szpitala... ...w niebezpieczeństwie... ...moja baronia okaże wdzięczność... ...błagam...
Orszak poruszał się szybko zmierzając do domu Marthy, który był oddalony zaledwie o kilka przecznic od sklepu. Już po paru minutach staliście przed drzwiami frontowymi z krwawiącą dziewczyną, która wypadła z drzwi, które nie istnieją. Przynieśliście ją do miejsca, które miało być bezpieczne... |