Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2008, 20:51   #5
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Neli byla wszedzie. Rozesmiana, pomocna, kuszaca i rozpalajaca zmysly. Ani przez chwile nie watpila w to, ze pocalunek przeslany przez sir Leonardo skierowany byl do niej. No coz, przynajmniej zachowywala sie tak jakby nie watpila i jakby niosl on z soba tajemne przeslanie. Zdecydowanie zas zachowywala sie tak za kazdym razem gdy ta oferma, Jorik, syn mlynarza znajdowal sie blisko. Za widok jego tepej geby wykrzywiajacej sie w grymasie wsieklosci gotowa byla nawet pojsc z tym niby wojownikiem do jednego loza. Ciekawe czy zadufany w sobie Jorik wciaz chcialby ja za zone.

~Chcialbys mnie Joriku? Chcialbys latawice, ktora puszcza sie z pierwszym lepszym?~

Pytala w myslach butnie odpowiadajac na jego karcace spojzenia gdy po raz polejny przylapal ja na flirtowaniu.

~Czy przelknalbys dume dla samej mozliwosci sprobowania tego co inni kosztowali przed toba? Naturalnie o ile posiadasz cokolwiek czym bys mogl ow owoc kosztowac.~

Bylo bowiem rzecza dosc watpliwa by narzad, ktory ponoc stanowi o meskosci byl w posiadaniu tego oslizglego przyglupka. Co innego ow Leonardo. Co prawda ubior nie wskazywal by byl wielkim wojownikiem na bitewnym polu to jednak zdarzyc sie moglo, ze w alkowy boju stanawszy nago, inne wrazenie by sprawil. Te barki szerokie, te potezne dlonie, te biodra waskie, mogi umiesnione. Bez zbytnich falbanek, bez kolorow pawich... Juz niemal czula przyjemnosc jaka by jej sprawil.

Widzac, ze jej mysli ku niebezpiecznym torom powoli zmierzaja, a dlonie rytm owych mysli z ciekich strun wydobywaja pospiesznie skierowala je ku czemus innemu. Otoz okazja nie byle jaka wlasnie w osobie Leonardo sie zjawila. Watpila co prawda by ojciec z matka zgode wyrazili na taka wyprawe to jednak soltys wyraznie rzekl, ze nikomu isc nie zabroni. A skoro zgoda od niego byla, a ona wiek dorosly wlasnie osiagnela przeto zdaniem rodzicieli, az tak przejmowac sie nie musiala. Do pospiechu naklanial i ten fakt, ze za niespelna dni piec slub sie jej szykowal. Slub! Ona na slubnym kobiercu u boku mlynarczyka! Toz niedobrze sie robilo na sama mysl o tym. Co wieczor, czy tez kiedy mu sie zachce musiala by mu slozyc nie wazne czy chce. Gotowac, sprzatac i rodzic mu dzieci. Toz juz i goblin mniej straszny sie zdaje gdy sie pomysli, ze przed nim sie staje.
Majac dosc tych mysli podniosla sie szybko. Jedna dlonia suknie wygladzila, w druga lutnie chwycila, po czym ruszyla razno w strone drzwi otwartych ku zeskiemu powietrzu i dalszej zabawie.

Jej postac przyciagnela nie jedno meskie oko kiedy tak sunela omijajac stoly. Szczupla kibic, kragle biodra, krok ponetny, ktory sprawial ze niezmiennie wzrok ich na dluzej przystawal na posladkach jedrnych szmaragdem sukni okrytych. Piersi pelne, mlecznobiale, ciasnym stanikiem zniewolone bedac wzgorza tworzyly wyobraznie kuszac. Powyzej zas szyja labedzia i twarz niezwyklej urody okraszona szkarlatem ust i zielenia oczu. Obrazu dopelnialy wlosy kruczoczarne luzno na plecy splywajace.

Przestepujac prog karczmy natknela sie niespodziewanie na Elizabethe i stojacego przy niej mezczyzne, ktorego rozpoznala jako Aldyma, syna garncarza. Zatem wreszcie Ognista Bethy znalazla sobie wielbiciela. Usmiechajac sie wesolo pomachala parze po czym ruszyla na poszukiwania Eleva, syna ciesli, ktory przygalopowal w trakcie przemowy soltysa. Ciekawilo ja jakiez to wiesci przynosil ze soba.

Szukajac, ku swemu nieszczesciu, az dwa razy natknela sie na to glupie mlynarskie prosie, ktore najwyrazniej postanowilo lazic z nia krok w krok. Doprawdy ojciec jego musial sie niezle narazic bogom skoro podarowali mu takiego syna. Czujac, iz kolejnego spotkania nie wytrzyma ruszyla w droge powrotna ku karczmie, gdzie w kacie przy drzwiach dostrzegla wreszcie swa ofiare. Wczesniej jednak jej wzrok przyciegnela Silia siedzaca jak zwykle w samotnosci, polelfka. Troche sie jej zal zrobilo dziewczyny, ktora placic musiala za grzechy rodzicow. Ze wstydem przyznala, ze nigdy wczesniej jakos specjalnie nie starala sie nawiazac z nia kontaktu i idac za polityka wioskowa raczej ja ignorowala niz starala sie nawiazac kontakt. A przeciez nie ona jest winna swemu pochodzeniu. Wsrod ballad dziadka wiele wszak bylo takich, ktore mowily o walecznych polelfach rowno z ludzmi stajacych do boju.

~Im szybciej wyjade tym lepiej.~

Chcac jakos przytlumic niezprzyjemne uczucie, ze wcale nie jest lepsza od innych mieszkancow, pomachala dziewczynie przyjaznie obiecujac sobie jednoczesnie zwracac na nia wieksza uwage i moze znajomosc nawiazac.

~O ile pozostane tu na tyle by to postanowienie ziscic.~

Nagle przypomniawszy sobie kogo chciala odszukac, ruszyla w strone mlodego syna ciesli. Stanawszy przed nim obdarzyla biedaka najlepszym ze swych uwodzicielskich usmiechow, zatrzepotala dlugimi rzesami, po czym zagadnela zalotnym glosikiem..

- Elev'ie kochany dlugo cie nie bylo. Juz sie balam, ze calkiem o mnie zapomniales ....
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]

Ostatnio edytowane przez Midnight : 19-10-2008 o 21:34.
Midnight jest offline