Jak on mogl?! Tak zostawic bez slowa i pojsc sobie jakby byla nikim wiecej jak tylko natretnym kundlem. ~Pozalujesz Elev'ie. Oj pozalujesz srodze. Nie licz juz na kochania czy jakowe wzgledy. Nawet na ciebie nie spojze, usmiechem nie obdaruje, a gdybys wianek zlowil to predzej w pysk strzele niz cie pocaluje! ~
Naturalnie wianka na wode nie rzucila, ale ze wsciekla byla to i nie baczyla na mysli swoje i ich pewna z rzeczywistoscia sprzecznosc. Smutno tez jej sie zrobilo, ze tak opuszczona zostala, za grzecznosc i okazana sympatie z niczym zostawiona.
~ Czyzby nikt mnie tu nie lubil? Czyz dlatego za Jorika ojciec mnie wydac chce, ze nikt inny o ma reke nie poprosil? Czy ja taka szkaradna? Czy zla, glupia lub nieludka? ~
I takie to mysli, niezbyt do radosnego swieta pasujace, obsiadly ja niczym kruki czarne cala wesolosc i pogode wieczoru slicznego psujac. Bo po prawdzie i nikt dzis szczegolnie czasu dla niej nie mial. Rodzice przy wieczerzy zajeci. Siostra z bratem gdzies sie zawieruszyli, a zwyczajny korowod wielbicieli w wiekszosci nad rzeka stacjonowal niczym wojsko jakowes. Z tych co pozostali takze czasu nie mieli. Elizabetha zajeta z Aldymem. Mloda Lilla jak na paladynke przystalo powazna rozmowe pewnie teraz z Leonardo prowadzila. Nawet Jens, ktory by jej rodzina sie stal gdyby za Jorika wyszla, miast z nia sie przywitac i pogadac chwilke wbierw popijal, a teraz przy poszukiwaczu wraz z Jasperem stoi.
Czara goryczy znacznie swa zawartosc zwiekszyla gdy Neli ujzala Elev'a wraz z Silia i jej czarnym kotem, jakby nigdy nic ramie w ramie do karczmy wchodzacych. ~ To juz i ona towarzysza ma, a ja?~
Czujac, iz zaraz placzem wybuchnie co by ja do konca w jej wlasnych oczach skompromitowalo ruszyla w strone stolow z pochylona glowa gotowa juz nawet sprzaataniem sie zajac byle na samotna i opuszczona nie wygladac.
Nieszczescie jednak sprawilo iz w czasie gdy z taca pelna talerzy szla wlasnie do kuchni, zgrabnie wsrod stolow lawirujac nie zauwazyla Jensa, ktory niczym taran ku Solkowi zmierzal. Byla wiec niezwykle zaskoczona faktem iz nagle taca z rak jej wyleciala, a ona sama z dosc duza szybkoscia zmierza ku brudnej podlogi. W probie ratunku, z gory na niepowodzenie skazana chwycila rabek czerwonej sukni wlasnosci Elizabethy bedacej i pociagnawszy mocno ja sama w swoj slad poslala. Jej wlasna sukienka podmuchem upadku poderwana uniosla sie wysoko to i owo okazujac tym szybkim, kotrzy zdazyli oko w tamta strone zwrocic nim Neli z twarza do wlosow Bethy podobna zakryc sie zdazyla. Wsciekla na siebie i wszystkich, ktorzy wreszcie uwage na nia zwrocili raczyli, poderwala sie szybko jednoczesnie dlon ku Ognistej Bethy wyciagajac. Przykro jej bylo, ze przez nia i ona ucierpiec musiala. Wiedziala, ze ciezko szlo jej z chlopakami wiec tymbardziej glupio sie czula, ze przez nia tak rzadka i ulotna chwile dziewczyna stracila. Szepnela wiec skruszonym glosikiem: - Przepraszam...
Po czym szukac wzrokiem poczela przyczyne owego wypadku z goracym pragnieniem dania mu po pysku za nie obie.
__________________ [B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B] |