[user=743,101] Miałeś się tego dowiedzieć dopiero w domu, ale powiem Ci już teraz - Ty już ją leczysz, cały czas trzymając ją za rękę. Nie wygląda to w ten sam sposób, co z psem, bo założyłam, że wtedy byl to wybuch mocy, który w jeden chwili przywrócił psa do zycia. Teraz Twoje moce są przyćmione lekami (które przepisali Ci w szpitalu) i banalnością, w którą Cie wtłoczyli. Dlatego ten proces leczenia dziewczyny będzie trwał dłużej i będzie miał mniejsze skutki. O innych mocach też pomyślałam, wszystko w swoim czasie
[/user]