Stan Hamilton
Nie było tak źle. Zrobili zakupy, żyją, dwójka z drużyny znalazła sobie panienki i teraz najprawdopodobniej przeżywa bardzo rozkoszne chwile. A Stan leży spokojnie i rozmyśla, bez żadnych mutasów, psychopatów i tornada w promieniu dziesięciu metrów. Jak na Sacramento i taką drużynę to całkiem niezła sytuacja.
Ale byłby idiotą, gdyby miał nadzieję, że potrwa dłużej niż godzinę… Postanowił więc dobrze się wyspać i nie było dla niego wielkim zaskoczeniem, że obudzony został przez jakiś huk i wrzaski towarzyszy. Przetarł oczy, zrzucił jakiś koc, który wcześniej znalazł i zerwał się na nogi, sprawdzając, czy pistolet jest na miejscu. Carver i Killian już ruszali, on wyjął Deserta i dołączył do nich mówiąc:
- Niespodzianka, co chłopaki? Musimy się śpieszyć… – rzekł i razem z nimi wyszedł z budynku, szybko, ale ostrożnie idąc w stronę wybuchu. |