Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2008, 14:36   #126
Van der Vill
 
Van der Vill's Avatar
 
Reputacja: 1 Van der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumnyVan der Vill ma z czego być dumny
Mały Szwadron

Spotkanie nie odbyło się w atmosferze, jakiej niektórzy by się spodziewali - nie było ani płaczu, ani radosnych uśmiechów. Była cisza, cisza i zaniepokojenie Sygryda, przeglądającego księgi. Było ich trzy i żadna nie wyglądała szczególnie dziwnie - no, może oprócz jednego, starego elementu - przyszytej w specyficzny sposób zakładki, łączącej okładkę tak, by księgi nie sposób było otworzyć bez rozrywania niej. Byłoby jasne, że gdyby zakładki się rozerwało, ktoś czytał te księgi.

Bugg przeszukał magazyn, nie doszukując się jednak niemal żadnych materiałów łatwopalnych - a może po prostu nie miał pojęcia, jakie to są? Większość skrzyń i beczek była po prostu pusta, chociaż w paru leżało coś, ewentualnie nadającego się na ognisko - trzy skrzynie wypełniały szmaty, które zapewne imitowały tkaniny, tylko były stare i podarte oraz brudne jak diabli.

Minuty mijały jedna po drugiej. Gdy minęło ich już parę, zadomowiliście się w magazynie, który przestał wydawać się miejscem ochrony, a coraz bardziej przybliżał do siebie wizję rozpaczliwego pola bitwy. Deszcz i pioruny na niebie potęgowały jeszcze tę wizję.



Nagle przez grzmoty przedarł się inny dźwięk - końskich kopyt. To nie był jeden czy dwa konie. Cwał zmienił się w urywane stąpanie. Ktoś zajechał przez budynek.

Nathaniel

Kopyta rozchlapywały błoto. Dwukrotnie koń utykał - prawie się wywrócił przez to paskudztwo. Niedaleko za to tobą jechał sam Neumann, a jeszcze nieco dalej, jego banda.

Magazyny. Jeden, drugi, trzeci... To musiało być gdzieś tutaj. Po prostu musiało. Przed każdym z nich można było zobaczyć sennego strażnika czy dwu, zmuszonych do stanie na zewnątrz. Czy Szwadron też współpracował ze strażą? Nie miałeś pojęcia. Pewnym było, że cokolwiek działoby się w środku, nie było tego tu słychach. Szukając swoich, kierowałeś się raczej intuicją.

W końcu dojrzałeś jeden z budynków. Coś ci mówiło, że to musi być ten. Dzieliło was od niego dwieście, może trzysta metrów ulicy. Do tego, dojrzałeś coś dziwnego - przed magazynem stał powóz, z którego właśnie ktoś zeskoczył. Zdawało ci się, że to znany ci już Tileańczyk. Obcokrajowiec kierował się do drzwi.

Neumann zatrzymał się obok ciebie, gdy się mu przyglądałeś.

- Coś dziwnego, bracie? Niespodziewanego? Czyżbym powinien o czymś wiedzieć? - jego zasapany głos robił wrażenie. Tak ludzkie zachowanie odbierało mu część tej czci, jaką czuło się, słysząc o słynnym inkwizytorze.
 
Van der Vill jest offline