„Znowu coś się z nią działo.”
Może to po prostu przez te proszki od doktora Tima, przepisał jej za małą dawkę, albo co najgorsze za dużą. Musiała niezwłocznie się z nim zobaczyć, omówić wszystko co ja spotyka. Ale jak to? Ma mu o wszystkim powiedzieć? Żeby zamkną ją w wariatkowie... dopiero zaczęła pracę, wszystko zaczyna jej się prostować... nie mogła się na to zgodzić!
Procesja... była intrygująca... tak jakby w horrorze, ona za nimi pojedzie jak idiotka i coś się stanie niedobrego, nie popełni tego błędu. Mówiła sobie w myślach, jakiś zdenerwowany mężczyzna wysiadł z samochodu i zapukał mocno w jej okno.
Sofie była blada i zamyślona, facet chwilę jej się przyglądał i zaraz zaczął gadkę.
-
Co Pani sobie myśli, ze może stawać na środku skrzyżowania...!
Ptaki, wszędzie czarne ptaki, wdarły się do samochodu i próbowały znaleźć drogę ucieczki obijając się o szyby i o nią. Sofie chciała jakoś się osłonić, zamknęła oczy.
-
Niech pani natychmiast rusza!!! Głucha Pani jest! – była już tylko ona i wrzeszczący na nią facet, zaraz ptaki przyleciały ponownie.
Sofie ruszyła zostawiając zdenerwowanego mężczyznę i nagle zawróciła.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę co mogą czuć bohaterowie w tanich horrorach bezmyślnie idący w środek niebezpieczeństwa prowadzeni przez czystą ciekawość...
Może te filmy wcale nie były takie głupie?
Dogoniła szybko procesję, czując nieprzyjemny chłód. Zdała sobie sprawę iż jest w miejscu, które już widziała w swojej wizji. Jakiś podświadomy głos kazał jej zdjąć kolczyki.
„Cóż za obrzydlistwo i tym mam zabijać? Żenada...” - pomyślała wpatrując się w nie, zaraz poczuła mrożące zimno to samo, które czuła przejeżdżając obok procesji. Kolczyki zmieniły się w rapier...odrzuciła go zaraz na tylnie siedzenie samochodu.
Miała tę przewagę, ze siedziała cały czas w samochodzie, mogła ruszyć w każdej chwili. Czuła jej serce bije jej coraz mocniej, jak drżą ręce. Rozejrzała się i dostrzegła swojego pracodawcę
„Co on tu do cholery robi?” – Była zaskoczona, kompletnie nie wiedziała co zrobić. Paraliżujący strach przed nieznanym kazał jej stąd zniknąć, nie było mowy, żeby wysiadła z samochodu, lecz postanowiła chwilę tu pozostać...