Szlachcic z ciekawością popatrzył na elfa, poczym wzruszył ramionami. W tym czasie jego ludzie wymierzyli karę woźnicy, poczym rozkuli i kopniakiem skierowali do wozu, do którego biedak ledwo się dowlókł. - Jesteś magiem, więc będzie wiedział, jakie to niebezpieczeństwo. Masz pilnować, aby do tych wozów niw zbliżył się nikt z otwartym ogniem. Na nich znajduje się kilkumiesięczny zapas oliwy do latarni ulicznych. Twoja w tym głowa, aby o to zadbać. Ten milczek zajmie się wraz ze strażnikami załadunkiem beczek. Chyba wszystko jasne to odmaszerować do zadań.
Poczym ruszył w kierunku czoła transportu. - Na co jeszcze czekasz na specjalne zaproszenie beczki są tam. Co zapomniałeś jak się odpowiada przełożonemu, chcę usłyszeć pełną formułkę.
Powiedział kapitan z iskrami gniewu w oczach skierowanych na Jorgego.
Gdy bohaterowie podeszli bliżej spostrzegli, iż jeden z wozów był kompletnie rozbity i beczki niego były przenoszone na inny furgon. Tylko kilka beczek było doszczętnie rozbitych i olej z nich częściowo spłynął do rynsztoków a częściowo został zasypany piaskiem.
Uporządkowanie reszty i ponowne uformowanie transportu ochranianego przez strażników trwało dość długo. Pod ochłonął strażników ruszył w kierunku kordegardy, gdzie dotarł już po osiemnastej klepsydrze.
Było dobrze po godzinie zbiórki, gdy Gabriel spostrzegł najeżdżający transport na czele, którego szedł dostatnio ubrany strażnik. Podszedł on do zdenerwowanego sierżanta. - Wy pełnicie służbę sierżancie. Ten transport ma dotrzeć do bramy południowej do magazynów. Ja ze swoimi ludźmi już na dziś skończyliśmy, możesz sobie zatrzymać do pomocy dwóch ze straży, elfiego maga i jeszcze jednego takiego.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975 |