Durc widząc uśmiech wchodzącego maga mruknął do
Magnusa.
-
Już coś. - odchrząknał i zaczął przysłuchiwać się rozmową.
***
Niziołek z zaciekawieniem oglądał przedmiot w rękach
Magnusa. "Więc to tak wyglądaję te komponenty do zaklęć. Czyli głupoty mi w dzieciństwie wciskali, że to: gotowana o północy wątroba ropuchy, ogon czarnego, magicznego kota czy stokrotki zebrane przy pełni." pomyślał
Durc.
-
Ja mogę iść nawet teraz. Ale, ale... Kusza, miecz, pancerz - przykro mi, ale nie starczy na to pieniędzy. Z tych trzech rzeczy musi pan, panie Magnusie zrezygnować. Pan preferował by lampę oliwną, ale według mnie lepiej będzie kupić kilka pochodni. Do reszty zakupów z listy nie mam zastrzeżeń, jednak klepsdry jednodniowej raczej nie znajdziemy. Jedzenie, panie Barglinie już kupione przez Wallendorfa. Do cholery przejdźmy sobie wszyscy na ty. W końcu tworzymy jaką taką drużynę. Na razie idzie ze mną Barglin, Segel i Magnus, ktoś się jeszcze chce zabrać?