Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2008, 20:02   #43
Terrapodian
 
Reputacja: 1 Terrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłośćTerrapodian ma wspaniałą przyszłość
Sir Archibald Hammerhead

Właściwie legendarny Izmir Shayna nie był zbyt skory do zadania, a przynajmniej nie rwał się do niego. Gdy zbliżałeś się w jego kierunku wyraźnie malał, rzucając przerażone spojrzenia to w tył (prawdopodobnie oceniając możliwości ucieczki), to w stronę swojego ochroniarza.
Po Twojej mowie wciąż było w nim to przerażenie. Albo inaczej - taka niema prośba o niekrzywdzenie, lub przynajmniej, by trwało to krótko i szybko się skończyło. Za to twardziel wyraźnie masował pięści, jednocześnie napinając muskuły. Na jego twarzy malowało się anty-zachwycenie. Z tłumu wyrwało się kilka złowrogich okrzyków pod Twoim adresem, które po chwili ucichły, gdyż dotarło pewnie do tych osób kim jesteś.

Wszyscy obserwowali sytuację na placu z zapartym tchem. Nawet banda rozweselonych clownów nie była skora do dalszych okrzyków oraz dmuchania na takich irytujących piszczałkach.

Izmir Shayna zerknął po kolei na Ciebie, na swojego herolda, na tłum was otaczający. Zaczął dygotać - wyraźnie dygotać. Twardy ochroniarz opuścił ręce.
- Izmirze Shayno! - rozległ się gruby głos, należący do herolda. - Jesteś mężczyzną? Czy myszą?
Zapadła cisza ściskająca za gardło. Jakby pod wpływem tych słów, czy też siłacza, który rozpinał skórzany pas z morderczą pasją w oczach, bohater wykrzyknął swoim chłopięcym głosem.
- Mężczyzną! Mężczyzną!
Zabawa rozpoczęła się na nowo, a ludzie wrócili do zabawy i picia darmowego wina. Legendarny, magiczny wojownik spojrzał na Ciebie z powtórnym przerażeniem w oczach.
- Ale to nie będzie trudne...? - zapytał drżącym głosem. - Bo wiesz... czasami legendy przesadzają... mam alergię na wiele rzeczy i dużo szczęścia... i... eee... W ogóle jestem beznadziejny, a ludzie mnie bardziej nienawidzą. No, tak po prostu.

Alex Axehand

- Słuchaj, dogadajmy się - starszy człowiek podniósł powoli ręce do góry.
Kiwnięciem głowy kazał krasnoludom schowanie toporów, które błyskawicznie wyciągnęli. Posłuchali, choć bardzo niechętnie. Starzec - kaleka spojrzał jedynym okiem w Twoją twarz, a następnie rzekł;
- Przyszliśmy tutaj tylko po tą księgę, nie szukamy zwady...
Niezwykle szybko w ręce starszego mężczyzny znalazł się nóż. Nim jednak zdołał rzucić się w Twoim kierunku, raptownie rozległ się syk i równie szybko trójka przybyszy zmieniła się w lodowe figury. Między krzaki wbiegła ta błękitnowłosa elfka.
- Wiedziałam, że będziesz tutaj się kręcił zamiast wiać jak najdalej - spojrzała na staruszka. - Zrób to teraz, zanim odtają... A to co?
Zauważyła księgę leżącą w łapach szkieletu. Kiedy już sięgała po "Scripturę Magicianę", szkielet zaskowyczał głośno.
- Nie oddam! Mojeee!
Po czym rozpłynął się w powietrzu wraz z nią (znaczy się: z księgą). Elfka zaklęła bardzo głośno.

Wówczas z zewnątrz dobiegł kolejny głos. Należał on do innej kobiety, a brzmiał podobnie tonem i barwą do głosu czarodziejki.
- Dobra, poddajcie się! - krzyknęła donośnie. - Jesteście otoczeni, zupełnie nie macie żadnych praw. Po prostu milczcie i wyjdźcie z rękami wzniesionymi do góry.
Elfka zaklęła ponownie;
- To moja zła siostra-bliźniaczka - rzekła w Twoją stronę przepraszającym tonem. - Należy do Frontu Wyzwolenia Północnego Gros Ventre - Garota.
Do kryjówki zaczął ktoś się zbliżać. Dużo osobników. Uzbrojonych...
 
Terrapodian jest offline