Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2008, 23:26   #311
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
- Panie Lipiński, składnie zażaleń odnośnie planu w przeddzień ataku jest mało rozsądne. Pan Donovan rozpoczął niefortunnie temat wyjaśnienia akcji wobec szerszej publiki. Powiem wprost: odpuśćmy go póki co. Skupmy się na ataku. Rezygnacja z rakiet, o które z takim trudem zabiegałam, to kolejny idiotyzm. Przede wszystkim powinno nas obchodzić skuteczność ataku, a rakiety na pewno dadzą nam sporą przewagę, może nawet przesądzą o naszym zwycięstwie. Jeśli pozbędziemy się żołnierza nikt nie połączy nas ze sprawą. Mogą domniemywać o co chodziło, ale nie dotrą do setna sprawy. Niech sobie policja docieka kto jest rzekomym sprawcą. Nie pozostawimy śladów. A Maskarada? Czy wszystko należy spychać na karb wampirów? Może 11 września to też nasza sprawka? Czarnobyl? Nieudane operacje militarne? Bądźmy poważni. Wypadki chodzą po świecie. Jak to się mówi: jesteśmy niewinni dopóki nie udowodni się nam winy. A jeśli pojawią się jakieś poszlaki, zajmiemy się nimi w swoim czasie. Trzeba będzie mieszać ludziom w głowach? To się to zrobi. Na razie skupmy się na rzeczach ważnych, czyli jak zniszczyć wiedźmę. Rakiety dają nam zaskoczenie i ogromną siłę rażenia, która upora się ze sprawą w ułamku sekundy. Nie będzie czasu na reakcje. Nie będzie czasu na ucieczkę. Kwestia propagandy i pozorowania śladów, zrzucających winę na gang czy też islamistów to jedynie dodatek. Aby uwiarygodnić sytuację, bądź nawet zamieszać jeszcze bardziej w głowach śledczych. To wisienka na torcie, a mnie niewiele obchodzi dekoracja. Jak dla mnie jest to rzecz mało w tej chwili istotna, ale jeśli pozostali uważają, że należy o nią zadbać, to nie będę oponować. Książę powinien zadecydować, jednak odwołuję się do jego rozsądku. Robercie, wypowiedziałeś tą wojnę. Nie wyrzekaj się naszego podstawowego atutu. Jednak jakąkolwiek decyzję nie podejmiesz książę, będę ją respektować. Poza tym wydaje mi się, że kolejne dywagacje są raczej bezcelowe. Każdy mnoży pretensje i wątpliwości, ale oprócz tego, że skłóci to naszą grupę, to nie widzę żadnych poważniejszych przesłanek kontynuowania tej wymiany zdań. Książę powinien się wypowiedzieć i podać nam ostateczną wersję planu. My powinniśmy jej wysłuchać, przyjąć do wiadomości i udać się w swoją stronę. Dość mam już tego skakania sobie do gardeł. Zważcie, że powinniśmy trzymać się razem a nie wymierzać w swoim kierunku kolejne oskarżenia. Wiem, ja zapoczątkowałam nieświadomie ten ciąg. Mogę powiedzieć jedynie, że nie działałam w pełni świadomie. I proszę mi już dłużej tego nie wypominać. Żyjemy setki lat na tym padole, każdy inaczej radzi sobie z nieśmiertelnością. To nie sztuka wyrzucać sobie nawzajem błędy. Wszyscy stoimy po tej samej stronie, dlatego porzućmy wreszcie waśnie. Karoluzwróciła się do Lipińskiego Przeprosiłam cię za moje zachowanie. Może czas byś i ty także odrzucił uprzedzenia i nie patrzył na mnie z pogardą za każdym razem gdy zabierasz głos. Może nasze metody są diametralnie różne ale ja także staram się działać dla dobra rodziny. Kto wie, jutro może nasze życia będą wzajemnie od siebie zależeć, od naszej współpracy i naszego nastawienia? Nie musisz za mną przepadać, ale zakopmy wreszcie topór wojenny - na te słowa podniosła się z miejsca i podeszła do Lipińskiego wyciągając w jego stronę dłoń. Zastygła dumnie w tej pozie oczekując czy podejmie propozycję rozejmu.
 
liliel jest offline