Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2008, 18:04   #313
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Nie mogąc oddać
Czerwieni hibiskusa
Artysta zjada kwiat.

Ze spokojem patrzyła i słuchała. Nikt nie pytał jej o zdanie, więc się nie odezwała. Co prawda, wrażenie chaosu działań i niezorganizowania unosił się w powietrzu, ale nie jej było to oceniać. Nie miała też zamiaru ustosunkować się do zachowania Matki. Każdy robi to, co chce. To prawda, martwiła się o nią, ale skoro do tej pory potrafiła o siebie zadbać, teraz też z pewnością da radę teraz i w przyszłości.

Co prawda nie spodobało jej się, kiedy Lipiński-san zaproponował wyprosić Matkę z sali, ale było to raczej spowodowane praktycznością. Stanowili nieliczną grupę, a w przeddzień ataku nie należało wykluczać nikogo.

Bardziej męcząca zdawała się myśl - co dalej? Po prostu zastrzelić? Przecież nigdy nie miała pistoletu w dłoni i co ma po prostu zlik... Przymknęła oczy i poprawiła nienaganny kosmyk włosów. Nie ważne kim był ten wojskowy. Ile wiedział i czy komukolwiek zagrażał - oddychał jak inni, miał swoje życie. Czyli cokolwiek z nim nie zrobi -to będzie morderstwo z zimną krwią. Przemyślane i zaplanowane.

W takim wypadku przeciwstawić się Matce? Powiedzieć nie i wynieść się gdzieś daleko mając nadzieję, że nikt jej nie będzie szukał? Matka dała jej trochę więcej czasu i możliwość radzenia sobie z głodem nie zabijając nikogo. I teraz się zbuntować? Sytuacji nie ułatwiał charakter malarki, ale nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Westchnęła cicho. Z zamyślenia wyrwał ją głos Matki, kiedy to - już w całkiem przyzwoitym stanie - odniosła się do pomysłów młodego Brujaha. Jednym okiem obserwowała zachowanie Donovan-kun. Kiedyś zapewne by stwierdziła, że nigdy nie widziała większego braku szacunku wobec innych. Z drugiej strony coraz bardziej podobał jej się ten jego "luz".

Podeszła do krzesła Matki i stanęła obok. Uśmiechała się delikatnie. Wiedziała, że zachowuje się trochę jak służka wobec starszej Torreadorki, ale nie potrafiła inaczej. Przynajmniej na razie. Spojrzała na Matkę, kiedy ta zasugerowała jej znalezienie "czegoś odpowiedniego" w walizce.
Poczuła wstręt, wszechogarniający wstręt wobec samej siebie, że daje z siebie robić "potwora". Wbrew uczuciom targającym jej duszą, uśmiechnęła się leciutko i skinęła głową.

Tak czy inaczej będzie jej potrzebny tłumik. I na wszelki wypadek trucizna. A może spróbować zaimprowizować przedawkowanie? Wtedy mogłoby to też mieć jakieś powiązanie z całym atakiem - skoro i tak mają wszędzie rozsypać trochę koki czy czegoś-tam. A może by tak... Spojrzała w stronę Nożownika. Po czym z pomocą Lasalle-san wybrała jakiś mały, poręczny pistolet.




Po wyjściu z sali złapała za telefon i zadzwoniła do Simona i poprosiła, aby któraś z dziewczyn zrobiła jutro zakupy w najbardziej popularnym sklepie w mieście. Niech sama sobie zafunduje jakiś "ładny łaszek", natomiast w wymiarze M kupi rękawiczki skórzane, płaszcz, spodnie czarne i jakąś bluzkę i do tego lekką marynarkę. A i jeden dres. W ostatnim momencie przypomniała sobie, że potrzebowała jeszcze butów: jednych płaskich półbutów 36 i jakichś sportowych o numerze 39. Miała tylko nadzieję, że trafiła w numerację europejską.

Matka zwróciła się do niej, kiedy Arakawa kierowała się w stronę Nożownika.
- Dziękuję za zaproszenie - skłoniła się - ale będę musiała je tym razem odrzucić. Muszę przygotować się do jutrzejszej nocy.
Musiała przecież wszystko zaplanować, zresztą zabawa w tym momencie nie wydawała jej się stosowna. Zresztą sposób w jaki Lasalle-san i Matka patrzyli na siebie, niektóre gesty i nieuchwytne do końca ogniki w ich oczach. Nie należało się pchać pomiędzy ich sprawy.

W końcu dopadła Nożownika skłoniła się przed nim uprzejmie. Jego grobowa mina wcale jej nie pomagała.
- Miałabym do Ciebie, drogi Nożowniku dwie prośby. Czy udałyby Ci się zdobyć tłumik do tego na jutro? - pokazała mu wyciągniętą broń z walizki - I pokazałbyś mi, jak się z tego korzysta? - spuściła oczy, zerkając niepewnie na starszego Torreadora.

Czuła się jak mała dziewczynka, która weszła do piaskownicy, gdzie chłopcy bawią się samochodzikami, a ona nie wie, jak się z nimi dogadać.

Miała zamiar po powrocie z Elisium zaszyć się w piwnicy czy też skorzystać z pobliskiego lasku i nauczyć się strzelać. Oczywiście to żadna filozofia nacisnąć na spust. Nacisnąć i trafić w cel to było wyzwanie. Zresztą rozejrzy się jeszcze po kuchni. W ostateczności może zawsze nakarmić TO trutką na szczury.

Starała się odsunąć się i traktować to, co ma zrobić, z chłodem. Z zimną koniecznością. To obowiązek chronić własną rodzinę. Jeśli pozwoli sobie na inne myśli, nie podoła. A kiedy już stanie przed faktem dokonanym... Wtedy zapewne już nigdy się nie wyśpi. Koszmary i wyrzuty sumienia niechętnie odchodzą.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline