Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2008, 12:48   #40
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Szlag by trafił karczmę razem z Żydem, a żeby pierun w burzy najbliższej strzechę podpalił, a żeby ci się piwo skwaśniało... - mamrotała pode nosem Tatarzynka. Z siodła prosto w łajno końskie zlazła. Słyszał to kto, żeby pode wejściem samym takowe klejnoty leżały?

But jako tako oczyściwszy, do stajni się udała, by opatrzyć, jako tam wokół Przeora mają staranie. Chłopaczek o twarzy umorusanej jak małe diablątko właśnie rzepy z kudłatej sierści bachmata wybierał, co Przeor znosił z dostojeństwem panującego monarchy... lubo pokorą mnisią właśnie.
- Grzeczny konik waćpanny - ozwało się chłopię. - Nie to, co dyaboł tamten... - machnął głową w kierunku pieklącego się Belzebuba.
- A grzeczny - zaśmiała się i podała stajennemu grosz z sakiewki dobyty, podrapała Przeora za uchem. - Tedy lepiej dyabołem się pierw zajmij, bo mości Bończa gniewny będzie, jak kufel osuszy, a najdzie go nieoporządzonym.

Obkręciła się na pięcie i już do kompaniji dołączyć miała, gdy nowego cuda dostrzegła. Potężny siwek łeb przez krawędź boksu wystawił i spojrzał na Nuszyk ciemnymi oczami. Tatarzynka wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
- Cóże, krasawcze? - wyciągnęła dłoń i pogładziła konia po chrapach, co ten skwitował cichym, pełnym ukontentowania z pieszczoty prychaniem. - No, czyj ty, ślicznoto?
Siwek podreptał niespokojnie i łbem ją po boku trącił, gdzie dla Przeora smakołyki trzymała: soli przygarść i owsa.
- Ot, bystry ty... i wiesz, co dobre.
Wyłuskała grudełkę soli i podała siwkowi na dłoni.
- Ne tykaj panna konia. Pan gniewny bedzie - rozległ się za nią głos głęboki i mocny, z ruska zaciągający.
Nuszyk dłoń ode śliny końskiej o hajdawerki wytarła i obrońcy siwka się przyjrzała bacznie. Kozaczysko oblicze miał ponure a zniszczone ode słońca i wiatru, choć młody był jeszcze, co po posturze znać snadnie było.
- Pan w karczmie pije i pożywia się, to i rad by był, że ktoś i konika jego smakołykiem ucieszył - odparła ze śmiechem. - Jak tu przejść mimo takiego krasawca? Jam Nuszyk Achmatowicz, a twój pan kto?
Oblicze Kozaka złagodniało nieco i już się ozwać miał, gdy gwar wielki sprzede karczmy ich dobiegł. Nuszyk zmarszczyła się, bo oto pośród wielu głosów zasłyszała gniewne pokrzykiwania mości Głodowskiego.
Wypadła przede karczmę, z Kozakiem na pięty jej następującym. Mości Głodowski perorował, jakoby na sejmiku nagle się znalazł, i do pojedynku z jakowymś warchołem się sposobił. Nuszyk jęknęła nade gorącą głową koroniarza. Zostaw takiego na chwilę jedną, a już go ręka do szabli zaświerzbi. Wypisz wymaluj Ostap - załamała ręce.
- Zna li ty Natka tych Lachów? - ozwał się Kozak.
- Tego rosłego... - przez chwilę Nuszyk zaprzeć się chciała jako Piotr się zaparł, ale jako że tu towarzysza w potrzebie ostawić. Prawo i obyczaj tatarski zabrania. - Kompanion to mój, niech go szlag nagły trafi - odparła ponuro.
Kozak zaśmiał się krótko, skinął Tatarzynce głową i do karczmy ruszył.
 
Asenat jest offline