Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2008, 15:36   #109
wojto16
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Spokojna pogawędka z Helgą była tylko przerywnikiem zafundowanym przez okrutny los pomiędzy jednym tragicznym wydarzeniem, a drugim. Może to Bóg chciał mu udowodnić, że reguły dawnego porządku, za którymi ślepo podążał, legły w gruzach wśród tumanów pyłu rozwiewanych na wszystkie strony przez narowiste wiatry ze wschodu. Dawny porządek jak zwykle zburzony został z nadmierną brutalnością przez chore umysły ludzi zdolne do stworzenia czegoś, z czym Bóg nie miał nic wspólnego. To wszystko stało się tak szybko i nagle.
Zaczęło się od zejścia po schodach w celu odnalezienia Yseult i zasięgnięcia u niej języka. Dziewczyna ewidentnie nie pałała do niego sympatią z bliżej nieokreślonej przyczyny. W sumie przyczyna była wyraźnie określona, ale dla niego kompletnie nie zrozumiała. Dlatego zapewne nie znalazł sobie jeszcze żadnej dziewczyny.
- Prawda to – powiedział nagle milczący do tej pory Jack – Powinieneś ją wtedy wyruchać zaraz po potańcówce i miałbyś wówczas u niej fory. A tak to męczysz się tylko ze mną mierząc się z iście filozoficzną pustką i samotnością. Nie masz podejścia do kobiet. To pewne.
- Pieprzysz głupoty. To pewne. Nie odzywaj się już do mnie. Jeszcze ktoś zobaczy, że rozmawiam sam ze sobą i moja reputacja dozna poważnego uszczerbku.
- I tak rewelacyjna nie jest. Szczególnie u kobiet, ale jak chcesz. Nim zamilknę pragnę zwrócić twoją uwagę na kilku ponurych jegomościów za oknem.
Zgodnie z rekomendacją wyjrzał przez okno wprost na kilku facetów w czerni. Jedni z nich byli partyzantami, pozostałych w ogóle nie znał. Z nowo przybyłymi pertraktował już wcześniej poznany Oleg Hass. Z tej odległości nie słyszał, o czym rozmawiają, ale gdzie zawodził zmysł słuchu tam działał zmysł wzroku. Już na początku coś zwróciło jego uwagę. Nie był pewien co to było, ale nakazało mu stać w miejscu i obserwować dalej. Być może był to tajemniczy tatuaż odkryty przez rozerwany rękaw albo aż do przesady zasłonięta twarz. Żaden z tych elementów mu się nie spodobał. Znudzony przedstawieniem zamierzał już odejść, ale Jack położył mu nieistniejącą w rzeczywistości dłoń na ramię.
- Poczekajmy jeszcze chwilę. Coś mi się w tej sytuacji nie podoba. Zapewne tak samo jak tobie.
Zaczekał. I już po chwili tego pożałował. Mężczyzna z zasłoniętą twarzą okazał się być kobietą. Natychmiast rozpoznał Tanję, ale było w niej coś nie całkiem „tanjowskiego”. Zaraz odkrył cóż takiego to było. Odkrył to w momencie, gdy z ciała Olega trysnął strumień krwi na wysokość kilkudziesięciu metrów. Tanja mimo otrzymanej krótkiej serii w nogę błyskawicznym ruchem rozcięła szyję Olega definitywnie kończąc jego żywot. Stało się jasne, że to nie była ta Tanja, którą znał. Była to Katja dokładnie mu opisana przez Buchtę. Helga wspominała coś o tym, że kręciła się w okolicy próbując dostać się do szpitala, ale zlekceważył to.
Stał jak wrośnięty w ziemię przypatrując się dokonanej rzezi. Nie wstrząsnął nim sam fakt morderstwa. Nie wstrząsnęła nim ilość krwi. Ogólnie to nic nim nie wstrząsnęło i to właśnie było dla niego najbardziej przerażające w tym wszystkim. W końcu trochę czasu z Olegiem spędził, a nie było mu teraz nawet żal. Czuł tylko narastającą wściekłość i chęć wyrwania gardła temu czemuś.
Przestał to rozpamiętywać. Oleg już nie żył i nic nie było zdolne tego zmienić. Błyskawicznym ruchem dobył broni z kabury. Zobaczył, że kilkakrotnie postrzelona Katja używa zwłok Olega jako prowizorycznej tarczy.
- Doigrałaś się – powiedział cicho do siebie celując w głowę Katji. Dobrze wiedział o tym, że Katja jako mutant była od niego znacznie szybsza i wytrzymalsza. Do tego posiadała zdolności regeneracyjne. Jednak musiała wraz z tym wszystkim posiąść jakiś limit. Nie chciał niepotrzebnie ryzykować, ale nie chciał też przyglądać się temu bezczynnie. Kątem oka zerknął na swojego przymusowego towarzysza, lecz ten tylko stał pod ścianą czekając na jego ruch. Rzucił tylko krótko:
- A nie mówiłem, że nie masz podejścia do kobiet?
Nie czekając ani chwili dłużej dokładnie przycelował prosto w głowę Katji. W najbardziej dogodnym momencie pociągnął za spust po raz kolejny oddając się w ręce okrutnego losu.
 

Ostatnio edytowane przez wojto16 : 24-11-2008 o 18:21. Powód: Takie tam drobiazgi
wojto16 jest offline