Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2008, 17:04   #320
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Karol Lipiński


Gdy spotkanie wreszcie się zakończyło, Nosferatu odetchnął z ulgą i podreptał na miejsce spotkania, gdzie czekała już na niego wampirzyca. Męczyło go coraz bardziej przebywanie wśród pozostałych członków wampirzej rodziny. Kontakty z Archontem i Ortegą uległy pogorszeniu, a z resztą nie nawiązał większej znajomości i niewiele go to interesowało. Najważniejsze, żeby nikt mu nie przeszkadzał w wypełnieniu jego przeklętego zadania…

Wyjątkiem była niespodziewanie Marry, która mimo tego, że była nieobliczalna i równie niebezpieczna to przynajmniej sprawiała wrażenie szczerej i przede wszystkim naprawdę pomocnej. Szkoda, że ich znajomość musiała w końcu skończyć się konfliktem.

- Co u mnie? – powtórzył wyrywając się z zamyślenia. – Stara bieda, wreszcie znalazłem dla siebie odpowiednie lokum, gdzie mogę chodzić bez szaliczka i nikt nie krzyczy z przerażenia. Zapraszam. Poza tym jutro czeka mnie niemal samobójcza misja, której sam się podjąłem. Ech to miasto ma na mnie zły wpływ, tak jak zresztą na wszystkich, ale przynajmniej przekonam się na własne oczy co wiedźmy ukrywają w swoim pałacyku. Ofiary są wliczone w rachunek zysków i strat, zresztą i tak już „oficjalnie” jesteśmy martwi, więc śmierć nie wydaje się już taka straszna. Nieprawdaż?

- Oficjalnie? Marry całkiem zgrabnie udała zdziwienie, po czym już bez żadnych emocji na twarzy dodała – My jesteśmy martwi. Nasze uczucia, nasze sumienia... umarły dawno temu. Oto podstawa naszego istnienia - musimy umierać, by stać się lepszymi, bo przecież za lepszych nasz gatunek się uważa. Urocze... nawet kurewsko urocze bym rzekła.

Kompozytor również usiadł na jednym z nagrobków nie spuszczając wzroku z kobiety. - „Ciekawe, czemu akurat dzisiaj chciałaś się ze mną spotkać?” – gryzł się w myślach jednak to pytanie postanowił zachować na później.

- Jeśli zaś ktoś obcy jest w mieście i obserwuje nas z ukrycia to po podwojeniu moich patroli dowiem się kto to taki. Jeśli co gorsza ten ktoś posiada kamień kontrolujący ogień, wnioskując z twoich wizji, wtedy, stanie się po wiedźmach naszym kolejnym celem, którego trzeba będzie usunąć. – Karol milczał przez sekundkę, próbując sobie przypomnieć ostatnie raporty jego podwładnych, lecz nic podejrzanego sobie w nich nie przypominał. – Rzeczywiście sprawa Dżejów jest już wystarczająco podejrzana. Zajmę się tym i dziękuję za ostrzeżenie, choć jeśli ktoś ma jeden z kamieni zapragnie pewnie dostać kolejny, więc sama powinnaś uważać przede wszystkim na siebie…Marry co się stało ostatnim razem, że tak nagle znikłaś i nie chciałaś spotkać się z Rolandem? – w końcu Lipiński rzucił jednym z całej serii pytań.

Znał ją już na tyle, że widział, jak wampirzyca waha się pomiędzy wyjaśnieniem mu sprawy a powiedzeniem „spierdalaj”, dlatego sam pośpieszył z wyjaśnieniem.

- Jak nie chcesz to nie musisz odpowiadać, wiem, że umiesz sobie poradzić, lecz wciąż jestem ci coś dłużny, więc jeśli mogę w czymś pomóc to wystarczy poprosić. Może tego nie zauważyłaś, ale to miasto stało się również moim terytorium, gdzie niemal w każdym jego koncie mam swoich szpiegów. – dodał na koniec chcąc podkreślić swoją rangę i to jak raz Marry zarzuciła mu jak niewiele znaczył w tym miejscu.

- A jeśli powiem ci, że się przeceniasz? Jeśli powiem, że naprzeciwko tych, którzy władają kamieniami jesteś nikim... nie, jesteś niczym. Pyłkiem, który mogę zdmuchnąć z ramienia gdy tylko stanie się zbyt irytujący. Na dodatek pomyśl, skoro ja mogę zrobić coś takiego, o ile potężniejsza jest istota, która włada jedynym żywiołem mogącym zniszczyć wampira? Nie bagatelizuj tego paskudku. Przy tym kimś nasze wiedźmy to pryszcz na dupie, choć nie ma co się łudzić, jutro część z was zginie. Może wszyscy poniesiecie klęskę. – wampirzyca wyrzuciła papierosa i uśmiechnęła się smutno patrząc jak dogasa – Wierz mi lub nie, ale nie chciałam śmierci Gustava. Pewnie gdybym wiedziała o jego planach, to nawet starałabym się go powstrzymać... To samo czuję względem ciebie. Chyba lubię wasz klan... albo chcę go lubić. Nieistotne. Dam ci więc radę Nosferatu: Odbierz kamień temu pięknisiowi w białym garniaku, bo tylko mając kamień jesteś w stanie przetrwać i stawić czoła temu, który włada ogniem. Starczy, że będziemy ze sobą współpracować, wtedy pokonamy gnojka i odnajdziemy dwa pozostałe kryształy... Oczywiście, masz swoją lojalność wobec księcia i tego spleśniałego serka o nazwie Camarilla, jednak zrozum... tutaj gra toczy się o o wiele wyższą stawkę... o władanie siłami natury, o moc tworzenia świata... o bycie bogiem.

Karol wzruszył jedynie ramionami tak jakby słowa wampirzycy nie zrobiły na nim wielkiego wrażenia. Był zwyczajnie opanowany i nauczył się, iż nadmierne emocję nie rozwiązywały niczego czy byłoby to przykręcanie półki do ściany czy powstrzymanie końca świata.

- Doceniam twoją radę, co więcej wiem, że jest bardzo rozsądnym rozwiązaniem i…skorzystam z niej, choć nie podoba mi sie ani trochę.
– obserwował uważnie reakcję na twarzy rozmówczyni – Archont i tak nie korzysta z mocy kamienia, więc nie będzie dla niego to wielką stratą. Aha nie zdziwi cię zapewne, jeśli powiem, że on i Ortega również proponowali podobne rozwiązanie. Muszę powiedzieć, że się nad nim poważnie zastanawiałem, lecz wolę skorzystać z twojej propozycji.

Lipiński wstał i otrzepał niewidoczny kurz z płaszcza. Jak zwykle rozmowa z Marry była delikatnie mówiąc wyczerpująca. Styl rozmowy wampirzycy był niezwykle męczący dla opanowanego Nosferatu.

- A co zaś się tyczy bycia pyłkiem to nawetmikrospokijne wirusy czy bakterię są w stanie zabić. Ty również nie przeceniaj swoich możliwości. Pycha to wielka wada. – rzucił zgryźliwie. – A czy jutro nam się powiedzie czy zginiemy wszyscy to żadna dla ciebie różnica, prawda? Jeśli masz jeszcze jakąś sprawę to słucham, inaczej skontaktuje się z tobą, gdy będę miał kamień.

Gra o wysoką stawkę właśnie się rozpoczęła, Lipiński postanowił zaryzykować i zagrać w niej vabank.
 
mataichi jest offline