Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2006, 19:41   #6
Templarius
 
Templarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Templarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwuTemplarius jest godny podziwu
Rozmowy karawaniarzy były na pewno niepokojące. Niepokojące, chociażby dlatego, że absolutnie o niczym nie wiedzieli i niczego nie widzieli . Po prostu kolejne miasto, w którym populacja powolutku i systematycznie spada, takich są setki. Troche wiejskich dzieciaków, taplających się w pyle i piachu. Kobiety, zajmujące się prowizorycznymi domkami. Mężczyźni wracający z okolicznych quasi-pól tylko po to, by się schlać i pobić do nieprzytomności swoje żony przed zdrowym snem. Zwyczajne, wiejskie życie.

Paweł pociągnął kolejny łyk brudnej wody ze starej szklanki. Założył nogi na blat starego stołu, przy którym siedział. Przez chwile w zamyśleniu patrzył przez zarysowane ścianka na życiodajny napój. Woda w Warszawie zawsze była parszywa. O zawartości alkoholu w jakimkolwiek drinku bał się nawet pomyśleć. Szczególnie w tej spelunie, gdzie się teraz znajdował... "U Brudnego Harrego". Cholera wie, dlaczego taka jest nazwa. Żaden Harry nigdy nie mieszkał w byłej stolicy. A nawet jeśli, to nigdy nie słyszano o jego knajpie. Ta tutaj, jest prowadzona przez Gęsika i jego żonkę Anię. Gęsik - chociaż naprawde ma na imię Piotr Gęsiarz - odziedziczył tę spelunę po dziadkach, a tamci po swoich przodkach. Podobno przed wojną była to restauracja poświęcona wielkiemu aktorowi i jego jednej z największych ról - nikt nie pamięta ,co to był za koleś i w jakich filmach grywał. Po co to komu? Dla Pawła liczy się tylko to, że to właśnie tutaj - w tej małej ,obrzyganej knajpie zdobył pierwszy raz zlecenie. Miał przekazać informację od jednego dilerka dla drugiego. Łatwizna. Tylko, że wtedy konkurencja zleceniodawcy wybiła Pawłowi szczękę. Na szczęście, zaraz potem, tak go skopali, że sama się "wbiła".
Cholera. To były czasy. - gorzko się uśmiechnąłem. Znowu się rozmarzyłem. Za często mi się to zdarza.
Jakby obudzony z odrętwienia, z nogami nadal na stole spoglądam tempo przed siebie, w jednej ręce trzymając szklankę, w drugiej zaś mały nabój. Podarunek pożegnalny od eskorty karawany.
Niezłe skurczybyki... -powiedziałem sam do siebie. Wspomnienia z tego ranka jeszcze kołatały mi się w głowie. Nie dość, że karawaniarze uratowali mu dupsko, dali żreć i siedzieć przy ognisku, to jeszcze na pożegnanie ich szef, Spike, podarował mi jeden z naboi. Nie ważne, czy działał i czy pasował do pistoletu. Liczy się gest. Nie byłbym sobą, gdybym nie przyrzekł im odwdzięczyć się , kiedy tylko będą tego potrzebowali.
Ciekawe, czy są jeszcze w mieście... - wiedziałem ,że na kilka dni, może tygodni, mogą się zatrzymać w którymkolwiek z barów, lub burdeli. Lub w jednym i drugim. Tak czy inaczej, porządnych barów w mieście jest mało. Co prawda inna rzecz jest z dziwkami... tych jest pełno. Ale i tak nie wieżę, żeby odnalezienie tak charakterystycznej grupki nawet w takim mieście, jak Warszawa - stolica hazardu i rozpusty-, byłoby trudne.

Wstaję z krzesła, szklankę zabieram z sobą. Stawiam ją na ladzie, obok barmana.
Hej Gęsik. Dzięki za napitek. Wiesz, że chwilowo nie mam kasy. Zapiszesz mi ją na kreche? - uśmiecham się jak najbardziej mogę niewinnie, i dodaję nim odpowie:
I mam prośbę. Będę potrzebował trochę kasy. Mógłbyś dowiedzieć się, czy są jeszcze jakieś roboty dla takich przybłęd jak ja? - mówiąc "przybłęda" uśmiecham się mimowolnie. Ile to lat już znam tego gościa? Ile litrów wody i chrzczonej wódki piłem u niego? Poza tym, Gęsik to chodząca tablica informacyjna dla chłopców od brudnej roboty... Jeśli ktoś potrzebował kogoś do zaniesienia wiadomości, dostarczenia pewnych towarów w pewne miejsca lub do czegokolwiek innego to "zamieszczał" ogłoszenie właśnie tutaj - u tego niemłodego już, lekko łysiejącego, o bogatej przeszłości, barmana.

Mimowolnie nadal obracam nabój - talizman w ręku.
 
__________________
"All those moments will be lost... In time... Like tears... In the rain. Time to die."
Templarius jest offline