Nadszedł od strony drogi na Rivenium, w piekącym słońcu i skwarze. Ubrany był z cudzoziemska w wysokie buty, teraz pokryte dobrze kurzem drogi, szerokie hajdawery i połatany kaftan, o kroju rzadko tutaj widzianym. Przed promieniami chronił oblicze kapeluszem ze skórzanym rondem. Szeroki pas i zawieszony na nim wąski miecz dopełniały stroju.
Przystanął w cieniu jednej z kamienic na Rynku i chwile obserwował z zaciekawieniem swoistą "wojnę pozycyjną". Wkrótce jednak znudziło go to, a może spieczone gardło domagało się napitku, dość, że przeszedł kilka kroków i pchnął drzwi karczmy pod "Dziewką i Rycerzem".
Stał chwile w progu przyzwyczajając oczy do półmroku, po czym skierował się w strone szynkwasu. Z widoczna ulgą zrzucił z ramienia tobołek.
-
Piwa - zażądał i po chwili pił chciwie złocisty napój. Wychylił duszkiem kufel i odsapnął. Następny sączył już powoli rozglądając się po sali, jakby taksując jej wnętrze i nielicznych gości.
-
Z daleka ? - głos karczmarza wyrwał go z zadumy.
-
Z daleka - potwierdził.
-
Jak się zwiecie panie ? - choć pytanie zadano zdawkowym tonem, karczmarz z napięciem czekał na odpowiedz. Wszak był przykaz, by w tych niebezpiecznych czasach meldować straży o obcych, a wdzięczności Kapitana, nie można było lekceważyć.
Gość patrzył chwile na szynkarza.
-
Ratte - rzucił obco brzmiące imię -
po waszemu... Szczur.
Na Rynku znowu rozgorzała wrzawa, co zainteresowało widać przybysza.
-
Gospodarzu jeszcze piwa i coś do jedzenia.
Usadowił się przy ławie, tak by mieć baczenie na wydarzenia na zewnątrz.
Gdzieś z zaplecza słychać było śpiew młodej dziewczyny.
....
No to ja powarczę. Wydaje mi się, ze stworzenie komentarzy jest jednak dobrym pomysłem. Unikniemy szukania po całej sesji komunikatów MG i innych graczy.
Koniec warczenia.