Wątek: Błoto
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2008, 18:41   #4
Solis
 
Reputacja: 1 Solis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemu
Albrecht Sęk toczył leniwym spojrzeniem po całej karczmie. Wzrokiem spasionego kocura dodajmy, który na deser po zeżarciu myszy dostał połeć słoninki. Ubawiło go to porównanie, bo sam w życiu nie ruszyłby czegoś tak paskudnego w smaku. Przemknęła mu też przez głowę myśl, ze gdyby na kocura owego wyznaczono choć Talara nagrody - on dopadł by go pierwszy. Wcale nie było w tym przesady.

Piękny głos zza kotary wprawiał go w dobre samopoczucie, wypchany mieszek za ostatnią pracę dodawał mu dobrotliwości i łaskawości. Postanowił, ze po ojcowsku nagrodzi śpiewaczkę. Ciekaw był jaka ona jest, czy przypomina jego rodzone córki, pożenione z gnuśnymi kupcami z południa, czy raczej jego byłą żonę, za rozwód z którą zapłacił biskupowi prawie tysiąc astrachańskich czerwonych złotych. Wszystkie cztery kobiety jego życia były rozczarowaniem i porażką.

Co innego praca. Zapędził się na ta odległą Północ, aż do samego morskiego wybrzeża, ale nie była to jego pierwsza taka podróż. Poza tym Solna wydawała się całkiem przyjemnym miejscem . Cisza, jesli nie liczyć małej demonstracji, żadnych poważnych ruchawek, gwałtów, morderstw. Jeden zbójnik z prawdziwego zdażenia psuł sielankowość tych cudnych okolic.Jak cierń w zadzie klaczy. Ambicją zaś Albrechta był pokój na świecie. Pokój wprowadzany sztychem jego miecza za solidne wynagrodzenie najlepiej, ale jak nie to i dla zasady, coby z wprawy nie wyjść. Jesli życie to rok, to tak na oko kończy się już mój sierpień pomyślał lekko znużony.

W pewnej chwili oczy rozszerzyły mu się ze zdumienia. Jeden z amuletów zaczął ostrzegawczo drżeć. Lekko, niby poruszana obezwładnioną muchą pajęczyna. Drżenie zbyt subtelne by przestraszyć, ale tak niespodziewane w tym miejscu, że omal nie stracił koncentracji.

Złapał oburącz kufel, wetknął weń nos i czekał w napięciu. Kiedy pojawiły się krzyki z zaplecza, natężenie drgań Szererowego Oka się nasiliło. Kiedy Ona wyszła zza zasłony, zaczęła śpiewać wiedział już, ze ma w sobie moc. Była naprawdę miłą blondynką. Jak jego starsza córka. Sylwetkę miała jak młodsza, a oczy bławatne jak średnia... Ojciec obudził się w nim od razu. Zwietrzył w tym swą szansę. Skłócona i pozbawiona wsparcia rodziny, uzdolniona i dość młoda do treningu... w Gildii łowców nauczyli by ją wszystkiego, by nie tylko sama o siebie zadbała, ale też by pomnażała chwałę i zasobność organizacji. Trzeba ją tylko zręcznie podejść i poddać próbie...

To co było potem nie zdziwiło go zupełnie. Fala pierwotnej magii przesycającej jej głos, rozlewała się purpurowo zabarwionymi pasmami niekontrolowanej mocy po pomieszczeniu. Purpura ta, jaką dostrzegał wprawnym okiem zręcznego czeladnika, choć absolutnie nie mistrza magii, warta była by dla niej zabijać i kraść.... to potencjalna Wielka! Co za wspaniały nabytek dla Gildii, wybaczyli by mu nawet wpadkę z omyłkowym polowaniem na Dildo Bagginsa, niewinnego jak się potem okazało defloracji pewnej chrabianki z Nemroth... Spiewaczko, musisz być moja!

Peknięcia w ścianach, wyrwana błona z okien, skuleni goście karczmy... obraz zdumiewający i groźny. Nie dla niego jednak, bowiem całkiem łatwo poradziły sobie talizmany z tą piekielną mocą... dziką, ale nosząca w sobie obietnicę.

Wstał i krokiem tancerza, na lekko ugiętych nogach zbliżył się do niej. Spojrzał jej głęboko w oczy i ściskając w dłoni małą jaspisową figurkę jaszczurki, pewnym głosem powiedział;

- Wyjdź ze mną z tej karczmy, to nie jest Twe miejsce, Pani. Masz przed sobą zadanie, a po nim niezwykłą przyszłość. Nie lękaj się mnie, jestem szlachcicem i nigdy nie złamałem danego słowa. A Tobie parol daję, że nie masz we mnie agresji, a tylko troska mną kieruje o Ciebie i przyszłość Twego daru. Proszę byś pomogła mi, nagrodzę Cię sowicie, a jeśli to co odkryjesz Cię nie zainteresuje - pozwolę CI odejść. - wiedział, że ona nie zrezygnuje, widział to w jej oczach. Widział tez dziwny błysk w oku cudzoziemca, który jako jedyny prócz niego w całej karczmie nie przyciskał dłoni do uszu...

Skinął mu głową z szacunkiem, po czym wyciągnął pomarszczoną dłoń do dziewczyny z zachętą do rozpoczęcia wielkiej przygody.
 

Ostatnio edytowane przez Solis : 12-12-2008 o 18:51. Powód: eee, pospiech to zły doradca interpunkcji:)
Solis jest offline