Wątek: Błoto
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2008, 21:46   #6
Bergtagna
 
Bergtagna's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumnyBergtagna ma z czego być dumny
Na horyzoncie pojawił się zarys średniej wielkości łodzi rybackiej. Kilka wioseł leniwie forsowało opasłe cielska fal. Oparty o maszt siedział młody mężczyzna. Nie tylko próżniactwo różniło go od zajętych łodzią rybaków, lecz także wygląd. Odziany był w tunikę w połowie zieloną, w połowie brązową, z herbem przedstawiającym wierzę otoczoną jelenim porożem. Z nieogarniętej, rudawej czupryny ściekały krople potu, które wisząc przez chwilę na krótkiej, będącej zapewne skutkiem zaniedbania brodzie, rozbijały się o pokład. Prawą ręką obejmował pokaźnych rozmiarów wór. Jeden z rybaków wrzasnął, by przygotować się do zejścia na ląd.

Mężczyzna wstał, podniósł wór, przewieszając go sobie przez bark i ruszył do portu. Na jego twarz wstąpił nieznaczny uśmiech, który pomimo swej skromności, skupiał uwagę zmęczonych upałem postronnych. Szybko wytropił drogę do miasta, którą bez zastanowienia podążył. Idąc spokojnym krokiem, uprzytomnił sobie jak wygląda, a swąd ryby uświadomił go jak pachnie. Skrzywił się lekko, wziął głęboki oddech, poprawił ciążący na barku bagaż, wyprostował się i z powrotem przyodział twarz w subtelny uśmiech. Niskie chaty powoli rosły, smuklały, aż w końcu przeobraziły się w kamienice, które wspaniałomyślnie raczyły przyjemnym cieniem strudzoną gawiedź.

Po kilku chwilach przybysz wkroczył na rynek. Kiedy zobaczył zmarnowany, jęczący tłum, jego uśmiech nabrał śmiałości. Stał tak przez pewien czas, obserwując zabawne według niego zjawisko. Kiedy nabrał humoru, zaczął wypatrywać miejsca, w którym kończy się większość podróży. Znalazł szyld karczmy pod „Dziewką i Rycerzem”. Ruszył w stronę wejścia. Zatrzymał się w połowie drogi, wychwytując podświadomie ujmującą, tętniącą emocją melodię. Zupełnie zatracił się w słyszanym kobiecym głosie. Dopiero huk upadłych drzwi przywrócił mu świadomość. U wejścia karczmy stał wysoki, masywny mężczyzna, który po chwili zniknął, tonąc we wnętrzu karczmy. Przybysz udał się pospiesznie w ślad za osiłkiem. Kiedy przestąpił próg oberży, jego wzrok, śledząc spojrzenia obecnych skupił się na dziewczęciu, do którego jakiś sędziwy mężczyzna właśnie wyciągał dłoń. Bez wahania podszedł do owej pary, zupełnie jakby jego oczy zmówiły się z nogami. Nie przeanalizował sytuacji, nie sporządził planu działania, jak zwykł czynić, lecz zupełnie bezmyślnie, w geście jakby zapraszającym do tańca, wysunął dłoń do dziewczyny.
 
Bergtagna jest offline