Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2008, 19:24   #120
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Słowo eksperyment zdążyła znienawidzić w ciągu tych paru dni, tej wieczności, która minęła od najazdu na Berlin.
- Ale wiesz, że eksperymenty się monitoruje? – zapytała Buchtę ze słodkim uśmiechem - inaczej są one tylko zabawą dyletanta. I tym, co najwyżej jesteśmy. Bark to nieuk, który nie umie przeprowadzić solidnych badań, więc wypchnął spod swej władzy to, co miał ciekawego, licząc na to, że się samo przeanalizuje. A tak nie będzie. Także ostrożnie z fałszywą nomenklaturą. Można przez nią odnieść wrażenie, że Bark jest kompetentny.
- Chociaż dobrze byłoby wiedzieć, czego ten truteń się po nas spodziewa. Czegoś równie niezwykłego jak u Selene?
- I jeszcze intryguje mnie,- odwróciła się do Buchty - komu byś przehandlował wirusa gdybyś go miał? Wiecie chwilami mam wrażenie, że zaraz dostąpię religijnego oświecenia. Może Bóg naprawdę się w to wtrącił i jego wolą jest rozpieprzyć nas w drobny mak naszymi własnymi rękoma. Nie rozerwał planety na strzępy jedynie dlatego, że chciał dać szansę sympatyczniejszym gatunkom – muchom, szczurom i karaluchom.

Potem zaalarmowani przez Franka pędzili do szpitala. Tanja bezskutecznie wywoływała Yseult.

Powinna być przygotowana na krwawą jatkę przed szpitalem, ale tak nie było. I kiedy jeden z partyzantów zaczął ciągnąć krwawe szczątki Hassa, (Meier?, czy zacznę ich zapamiętywać dopiero jak poginą?) tylko dzięki temu, że niewiele tego dnia jadła, udało jej się powstrzymać mdłości. Axel skierował się w stronę trzymanego przez Malaka na muszce faceta o twarzy proszącej się o wyrok.
A ona krwawym śladem, za partyzantami, tym żywym i tym już nie, weszła do szpitala. Zobaczyła je wszystkie trzy i poczuła ulgę, która po chwili zmieniła się przerażenie.
- Sama to sobie zrobiła – mimo rzeczowej informacji, głos Helgi też zdradzał panikę.
Yseult beznamiętnie patrzyła na swą popaloną dłoń. Pozwoliła posadzić się na stołku i obandażować ranę, nawet powiedziała Tanji, czym ta ma zmasakrowaną dłoń posmarować. Musiało ją przeraźliwie boleć, ale nie płakała. Zażyła tylko kolejną porcję swoich prochów.

- Schodzimy na dół dziewczyny. Najwyższa pora się stąd wynieść. – Taka była obowiązująca konwencja i Tanja na nią przystała. Mówiły tonem chłodnym i obojętnym udając, że nic się nie stało. Zmutowana Katja nie zabiła właśnie Hassa, Ys nie dokonała samookaleczenia. Wszystko gra, nie można zranić naprawdę stalowych ciał i dusz.
Yseult siedziała otępiała. One pakowały rozłożone rzeczy. Tanja jednocześnie starała się trzymać blisko czarnowłosej kobiety, wyglądającej teraz, mimo rozmazanego makijażu i ostrego światła jarzeniówki jak kilkunastoletnie zagubione dziecko. Gdyby lekarka była w stanie się rozpłakać płakałyby razem. Niestety Ys siedziała w skorupie z leków.


- I co się stało? – w końcu Tanja nie wytrzymała, zadała to pytanie – Dlaczego Yseult sobie to zrobiła?
„Czy już ulegam paranoi, czy to pytanie wynika z moich podświadomych podejrzeń, nie mogę bać się wszystkich, bać się dziecka.”
- Helga, umieścimy ciebie i Selene w jakimś hoteliku, byle miał dostęp do sieci, żebyśmy zawsze mogli się skontaktować. Jakie Ty masz plany? Jeśli będziemy stąd wyjeżdżać, chcesz jechać z nami? Obojętnie, w jakim kierunku? Bo szczerze wątpię, żebym dobrowolnie wybrała się do Świebodzina albo Warszawy.

Wyszły przed budynek. Kończyła się rozmowa z więźniem i nie wyglądało na to, żeby ktoś zamierzał kogoś zabić.

- Jedźmy już stąd. Możemy?
 
Hellian jest offline