WÄ…tek: BÅ‚oto
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2008, 00:39   #7
pan PiotruÅ›
 
pan PiotruÅ›'s Avatar
 
Reputacja: 1 pan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemupan Piotruś to imię znane każdemu
Rozgrywająca się w karczmie scena skłoniła bywalców do opuszczenia zacnego przybytku, widać że ludzie to spokojni byli, nikomu szkody robić nie chcieli i w interesy niejasne swych nosów wtykać nie zamierzali.
Wychodząc pospiesznie regulowali płatności u skonfundowanego karczmarza, który za wszelką cenę chciał robić dobrą minę do złej gry.

- Tak się nam pięknie odpłacasz? Niewdzięczna, ty... - rzekł drżącym głosem. - My cię jak rodzoną córkę... Cioteczkę swoją do histerii doprowadzasz, gości straszysz... Ale jak taka twoja wola, taka nasza dola... Idź swoją drogą, byleś potem z płaczem nie wracała...

Do środka weszło trzech strażników.
Zlustrowali wnętrze, a najwyższy z nich, znać po stroju przełożony rzekł:
- Co się tu wyprawia? Burda jakaś? W prawach miejskich stoi: kto burdy wszczyna winien być... - podrapał się po zlepionej potem czuprynie, zdjąwszy zawczasu hełm. - Winien jest, chyba powinno stać - rzucił w kierunku stojącego po prawej strażnika, który skwapliwie przytaknął. - A kto winien, tego kara nie ominie - zakończył filozoficznie.
- Coście za jedni, czego tu szukacie - spojrzał na hełm i spory bukłak, które ściskał w rękach, jakby zastanawiając się, co ma na łeb nasadzić. - Karczmarzu, po zaopatrzenie przyszlimy; mów, czy ci tutaj szkody jakiej nie czynią.
Karczmarz popatrzył trwożliwie na Blaithin.
- Nie, skąd. Drzwi się poluzowały na zawiasach i spadły, ale żadna to szkoda. Duchota straszna, nawet lepiej, że przeciąg. Będzie czym odetchnąć. A że okna, tak jakoś, to ten... Myślę, że i to jakoś tak się, tego... Ureguluje. Bo sierżant widzi, Szorstiego szukają zdaję się i pewnie niczego złego na myśli...
- Ty mnie nie pouczaj - żachnął się sierżant. - Na zeznań składanie was wszystkich poprowadzę jak będzie trza, bo zdaję się, że coś tu śmierdzi...
Dla zaakcentowania pociągnął solidnie nosem, by skrzywić okrutnie w tejże samej chwili.
- Co ja ci mówiłem o zepsutych rybach, co? - wymierzył w karczmarza palcem. - Grosza żałujesz? Potruć wszystkich chcesz? Skaranie boskie z wami, skaranie...

...

NZ: Uniknąć składania zeznań.
ZO: Załagodzić zastaną sytuację.
ZO: Dowiedzieć się o czegoś o Szorstkim.
(Poszukiwany jest żywy, za martwego trzecia część nagrody, która ponoć niemała, ale nieznana strażnikom. Ostatnio widziany był w karczmie przy trakcie do stolicy, a także w okolicznych lasach miał się kręcić, zapewne magiczne sztuczki wyprawiając w ruinach warowni. W Solnej bywał nieraz, jeszcze gdy nie byl poszukiwany listem gończym, odwiedzał paru szemranych kupców, ale oni się wypierają znajomości [zresztą oni nikogo nie znają])
ZO: Wypytać drobnych przestępców (konieczna znajomość złodziejskiego języka/obyczaji/umiejętność zdobycia zaufania wśród bandyckiego półświatka)
(próby zdobycia informacji tą drogą proszę przedstawić w PW informując pozostałych graczy w poście)
ZO: Zaskoczyć mnie kolejnym postem
 

Ostatnio edytowane przez pan Piotruś : 18-12-2008 o 00:48. Powód: ort
pan PiotruÅ› jest offline