Wątek: Błoto
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2008, 12:04   #8
Nimue
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Na dźwięk przydomka „Szorstki” skupiła całą uwagę na starszym mężczyźnie. Nie musiał jej przekonywać, dotychczasowe życie w tej sekundzie pozostawiła za sobą. Czy była zainteresowana? Jeszcze jak.
-Nie wiem doprawdy szlachetny panie w jaki sposób pomocną być mogę, jednak zawsze mnie uczono, że wierzyć i słuchać starszych należy, tedy i ja swój akces do sprawy składam. Jestem Blaithin - Uścisnęła po męsku dłoń szlachcica.- Choć na posłuch na twoim miejscu zbyt długo bym nie liczyła – dodała uśmiechając się.

Mimo uszu puściła słowa pożegnania jakimi obdarzył ją wuj. Tych ludzi miała już serdecznie dość i zupełnie jej nie obchodziło co myślą ani co czują, już nie.
Zapoznawanie z dziwną kompaniją przerwało wejście strażników. "Diabli ich tu nadali". Przysłuchując się rozmowie stróżów porządku z karczmarzem zrozumiała, że trzeba działać błyskawicznie, inaczej spawy przybiorą dość niekorzystny, łagodnie mówiąc, obrót.

Szybkie postanowienie i reakcja. Słodka mina, uśmiech numer dwadzieścia cztery. Akcja.

- Ależ drogi panie sierżancie, ja panu wszystko wytłumaczę. -Podeszła do niego i bezceremonialnie biorąc go pod rękę, podprowadziła do drzwi.
- No proszę spojrzeć, stare, połatane, a te zawiasy? Przecież gdyby komuś spadły na głowę? Gdyby tędy przechodził ... pański syn na przykład...
- Ja nie mam syna, córkę mam – sprostował szybko.
- No właśnie gdyby tędy przechodziła pańska córka...
- Ona jeszcze nie umie chodzić...
- No to gdyby tędy przechodziła pańska matka
- Matka nie żyje od..
-No więc gdyby tędy ktoś przechodził i te drzwi spadłyby mu na głowę? To by dopiero była katastrofa. Rozumie pan, prawda?
Kiwnął głową wcale nic nie rozumiejąc.
Podprowadziła go do okna. - A te błony? Nie nadawały się. Goście się skarżyli na przeciągi. Rozumie pan? My tu remont szykujemy właśnie. Generalny! - krzyknęła. Ja panu sierżantowi zaraz opiszę co i jak! Pociągnęła go w stronę kuchni . Tu zrobimy półki...Tam... zaraz co tam miao być? A nie pamiętam już. Tutaj wymienimy podłogę... A o stolarz jeden obiecał nam takie stoły, że hoho.

Ciągała go po całej karczmie zalewając potokiem słów. Po chwili miał dość.

- No już dobrze, rozumiem. Remont. A nie można było tak od razu?
Zrobiła niewinną minkę. - No przecież mówiłam. A i jeszcze pana sierżanta zapraszamy na uroczyste otwarcie. Za miesiąc. Przyjdzie pan? Z mat.. żoną znaczy. Nie odmówi nam pan? To zaszczyt wielki.
- No zobaczę czy nie będę miał służby – mruknął.
Już miał wołać ludzi do wyjścia, kiedy przypomniał sobie o reszcie towarzystwa, które zwróciło wcześniej jego uwagę.
- A wy kim jesteście? I dlaczego Szorstkiego szukacie.
Wypaliła bez zastanowienia:
- A to jest mój wuj – wskazała na starszego szlachcia i szuka Szorstkiego, bo ...
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline