No, Szanowny Mistrz w zasadzie uwzględnił wspomnianą konieczność w wymaganych umiejętnościach. Ale chętnie się do postulatu podczepię. Z tak zwanym zastrzeżeniem.
Proponowałbym czytanie/pisanie i generalnie porozumiewanie się w języku ojczystym uznać za umiejętność absolutnie podstawową, opanowaną w zamierzchłej już przecież przeszłości i z tego względu darmową (i raczej nie uwzględnianą w karcie, tak samo jak robie kanapek albo tego, co z kanapkami nierozerwalnie związane). Tyle, że nie dla każdego mieszkańca NY takim językiem jest angielski. No i wtedy zaczynają się koszty. To samo w przypadku kolejnego - nauczonego po drodze języka. Ale barwność wymaga poświęceń, nie?
Także wszystkie (przy pewnej dozie rozsądku - oczywiście) późniejsze, nazwijmy to, osiągnięcia - zwłaszcza związane ze szkoleniem policyjnym, studiami, seminariem czy jak tam jeszcze się komu przyszło kształcić - trzeba by przecież zakupić.
Poza tym myślę, że akurat w Wielkim Jabłku całkiem sporo ludzi nie ma prawa jazdy. Taryfy, metro...
A Informatykę uznałem za - hm - no, powiedzmy, rozumienie komputerów, nie zdolność wystukania raportu i ewentualne wydrukowanie. Jeśli akurat jest toner, he he. Mam nadzieję, że nie pomyliłem się za bardzo. |