Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2008, 02:20   #2
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Zbliżała się północ, a Caligari, zbliżał się do Solace, szedł pieszo prowadząc konia, uznał, że ma czas, nie wiedzieć czemu miał uczucie, że pojawianie się za wcześnie nie będzie odpowiednie, bardzo chciał zastać Arcymaga samego, aby z nim choć chwile porozmawiać, ale czuł iż przybycie wcześniej będzie złym pomysłem. Kiedy wszedł do miasteczka, od razu rozpoznał gospodę, raz, że po hałasie, a dwa po kolorowych szybkach w oknach, za których błyskało światło. Przed wejściem, rozejrzał się za miejscem gdzie można zostawić konia, ale znalazł tylko koryto z wodą i żerdzią gdzie można przywiązać wodze, co też uczynił, na odchodne szepnął jeszcze do ucha konia kilka słów niepochodzących ze wspólnej mowy. Po wejściu i szybkim obejrzeniu pomieszczenia, zobaczył prawie pusty stół, przez moment przemknęło mu przez głowę pytanie, Czemu nikt tam nie siada, gdy gdzie indzie panuje tłok? szybko jednak zauważył, siedząca tam kenderkę, ludzie i te ich śmieszne uprzedzenia, zaraz tez zauważył, ze przy tym samym stoliku siedzi ten do którego przybył, zastanowił się jeszcze raz czy to na pewno kendarka odstrasza bywalców karczmy. Zaraz też ruszył w tamta stronę, przepychał się między ludźmi, kilku odwracał się, w jego stronę i chyba zamierzali coś powiedzieć, ale jak tylko zobaczyli kto się przepycha, zamykali usta i odwracali się natychmiast. Marcao uśmiechną się w duchu do samego siebie, sam jego widok wystarczał aby zapewnić mu pewien specyficzny rodzaj szacunku. Był bowiem wysokim mężczyzną, około 195, dobrze zbudowany, o szerokich barkach i mocnej klatce piersiowej, twarz miał dumną, a wzrok mówił, że ten ktoś jest pewny samego siebie, stalowo niebieskie oczy, patrzyły pewnie i bez jakiegokolwiek śladu lęku. Przy pasie miał dwa, długie proste miecze, ale coś w jego postawie sugerował, że w tej karczmie musiałby je wyjąć tylko w przypadku walki z Caramonem Majare.

Kiedy Marcao podszedł do stolika, spotkał go zawód, liczył, że będzie pierwszy, aby mógł porozmawiać z Raistlinem na osobności, cóż, trzeba zadać teraz kilka pytać, może te kobiety nie, są tu w tej sprawie, już miał przemówić, gdy spostrzegł, że i kobieta i kendarka spoglądają na klepsydrę tak jak i sam Arcymag. Uznał, że najwyraźniej są tu jednak w tej samej sprawie co on, oraz że czekają jeszcze na kogoś. Usiadł także, zajmując miejsce blisko Arcymaga. Marcao przyglądał sie dokładnie każdej osobie, zasiadającej przy stole, a najdłużej patrzył na maga czerwonych szat i na elfkę, dłużej przyglądał się także smokowcowi. Zastanawiał się, co jego skusiło do przyłączenia się do wyprawy organizowanej przez Raistlina Majare, tego, który tak bardzo przyczynił się do upadku potęgi jego rasy, choć z drugiej strony, w każdej rasie zdażają się indywidualiści, tacy co nie podzielają idei i planów swoich braci, sam był najlepszym przykładem. Gdy wszystkie miejsca były zajęte Raistlin przemówił.

-Magia zniknęła wraz z odejściem bogów. Odeszła Moja Królowa, Paladine, Gilean, a także ci, nad którymi bolejemy najbardziej. Solinari, Lunitari i Nuitari. - rzekł szeptem -
-Ja wiem jednak, jak ją przywrócić. Zacznę jednak od początku. Kiedy Ionthas, ojciec bogów został uwolniony z Szarego Klejnotu, przez Irdów, w Oceanie Turbidus otworzyła się Szczelina, brama do Otchłani- kiedy Raistlin spojrzał na Maroca, przeszła go dziwna myśl. Ciekawe co jeszcze wie. Wysłuchał do końca mowy Arcymaga, przerywanej przez Czarnego elfa, najwyraźniej byłego ucznia Raistlina, po czym wpatrzył się prosto w oczy Arcymaga i postanawiając coś sprawdzić zapytał w myślach Ile o mnie wiesz magu? Czy wiesz, że pamiętam to o czym inni tylko czytali? Czy wiesz, że jestem inny niż reszta mojej rasy? Po chwili powiedział na głos.
- Czyli zakładasz, że choć jeden z nas wróci, czy to tylko Twoje życzenie? - powiedział to z uśmiechem, bez złośliwości - W wiadomości, która krąży po świecie, jest mowa o skarbie, nie to aby przywrócenie magi nie było czynem bohaterskim i w ogóle, ale z czegoś żyć trzeba. - powiedział to niefrasobliwie, właściwie od niechcenia, jeśli Arcymag wie kim jest, pewnie też domyśli się po co zadał tak nieistotne i nieprawdziwe pytanie. Jeśli nie wie kim jestem to nie warto go na razie wyprowadzać z tej niewiedzy.
 
deMaus jest offline