Bebop wciąż przewracał się z boku na bok, coś sprawiało, że nie mógł zmrużyć oka. Nie opuszczało go jakieś dziwne przeczucie, iż ten dzień jeszcze się na dobre nie zakończył. Najciszej jak tylko mógł wstał z łóżka, pas z rewolwerem wciąż miał przypięty do pasa, wyglądało na to, że jego nowi kompani nie mają podobnych problemów ze snem. Łowca nagród wciąż nie był pewny, czy może zaufać tej nieprzeciętnej grai do której dołączył. Asantir wydawał mu się dość bystry i rozsądny, choć nieco zbyt łatwowierny, natomiast ta kobieta miała w sobie coś, co nakazywało Bebopowi zachowanie ostrożności.
Znów położył się na łóżku i po dłuższej chwili udało mu się w końcu zapaść w czujny sen.
__________________ See You Space Cowboy... |