Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2008, 00:46   #8
Nimue
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Zniknął jej gdzieś w okolicach Solace. Czy do cholery po to wlokła się za nim tyle czasu, by tak sobie zniknął? Dobra. Może coś mu się stało. Może właśnie gdzieś teraz ktoś przykłada mu sztylet do szyi? A może gzi się z jakąś podmiejską lafiryndą? Rrywelen, gdzie do smoczej plwociny jesteś? Dobra. Spokój. Wdech, wydech. Rry... jak cię dorwę... wyskubię ci te wszystkie rude włoski z brody... Ech - Usiadła na przydrożnym kamieniu. Sięgnęła do torby przewieszonej przez ramię. Ręka szukająca bukłaka, natrafiła na coś twardego. Wyjęła lekki przedmiot – kawałek kory drewna z wyrytym napisem „Ostatni dom”. Rryw... znowu się ze mną bawisz? - szepnęła do siebie samej, uśmiechając się szeroko. Nikt nie miał takiej fantazji jak on. Nikt nie potrafił jej tak zaciekawić. Nikt nie był i nie będzie nim. - Rryw, co ty znowu wykombinowałeś – gdyby mogła, przesłałaby mu to pytanie poprzez powietrze, wiatr, tchnienie oddechu... Gdyby mogła, gdyby wiedziała gdzie on teraz jest.

Ruszyła przed siebie, prosto pod wyznaczony adres. Mimo zmęczenia, znużenia i niskiego morale.

Karczma przywitała ją przytłaczającym tłumem i harmiderem niezliczonych dialogów. Szybko zlustrowała wnętrze. Wypatrzyła jeden wolny, no prawie, stół. Zbliżając się do niego, wychwyciła więcej szczegółów. Kenderka – cóż, lubiła igraszki z wiadomym niebezpieczeństwem, mag w czarnych szatach? - zgłupiał do reszty, ktoś powinien mu powiedzieć, że to nie ta bajka. Magii nie ma? Rozumiesz? - powiedziałaby gdyby... ale nie powiedziała.

- Można? - Rzuciła tylko, wskazując skinieniem głowy na wolną ławę. Nie czekając na odpowiedź, zajęła miejsce. Kokosząc się bezpardonowo, odetchnęła z ulgą - w końcu wytchnienie. Zamówiła piwo, oczekiwanie na pienisty trunek umiliła sobie wpatrywaniem się w klepsydrę maga. Wydęła pogardliwie wargi - Chłopie, wziąłbyś się do porządnej pracy, nie wypada tak mężczyźnie w sukienkach ganiać... Na szczęście nie powiedziała tego głośno, choć niewiele brakło. Klepsydra przesypała się, a mężczyzna zaczął przemowę.

Słuchała, słuchała, słuchała... a jej oczy przybierały coraz bardziej kołowy kształt. Rryw, w coś ty mnie wkręcił? Ty sukinkocie, przechero, smoczy pomiocie... Myśli kłębiły się w jej głowie niczym piana u stóp wodospadu. Zrozumiała.
On już nie wróci. Zwabił ją tu, by poszła szukać tego, co jej pisane. Podobno.

- Nienawidzę cię. - Wykrzyczała w duchu. - I kocham - dodała jakby w usprawiedliwieniu. Jakże to znamienite dla ich „związku”. -Braciszku – wyszeptała, chcąc splotowi tych liter wydrzeć jakąś magię- tę, której nie da się przełożyć na formuły i zaklęcia.

Ocknęła się z zadumy i dialogów z własnymi myślami. Czuła wręcz, że ogarnia ją wartki potok mowy. Z wielu zdań i słów utkwiły jej tylko : „Szary Klejnot” i „Taladas”.
- Niech będzie Rryw – dla Ciebie.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline