Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2008, 18:50   #2
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Anna poderwała się z miejsca i pobiegła prosto do toalety. Całe śniadanie spłynęło do miejskiej kanalizacji.
Kobieta wytarła twarz, a gdy podniosła wzrok napotkała zatroskaną twarz swojego męża.
- Dobrze się czujesz? – zapytała, a w jego głosie dała się słyszeć troska.
- Nie nic mi nie jest. To pewnie te wczorajsze wino na weihnachtsmarktcie. Używają najtańszych win – Anna uśmiechnęła się do mężczyzny. – Lepiej już idź, bo się spóźnisz. Dam sobie radę
Gdy drzwi zamknęły się za Leopoldem, Anna pogładziła się po brzuchu. Już dwa tygodnie się spóźnia - pomyślała. Może powinnam pójść do doktora Rennera?

Ten czuły, przepełniony miłością dotyk. Jej niepewne myśli płynące ku noszonemu pod sercem nowemu życiu. Jej umysł jeszcze o tym nie wiedział, ale ciało samo potrafiło zadbać o tę małą, upragnioną istotkę.

***
- Ależ moja droga! – niska, korpulentna kobieta zwróciła się do Anny. – Dlaczego nie spróbujesz mojego karpia?
- Mamo! – wtrącił się Leopold. – Przestań, proszę cię.
- Leopoldzie, ja chcę, żeby twoja żona sił nabrała. Zobacz, jaka ona chuda! Jak ona ma urodzić i wykarmić to dziecko?

I znowu się zaczyna. Czy oni nie potrafią usiąść przy jednym stole i nie pokłócić się? Wzajemne pretensje i oskarżenia. Czy oni nie zdają sobie sprawy z tego, że ja to wszystko czuję, słyszę? Biedna mama...

Oj, oj. Co to? Niedobrze. Bardzo niedobrze. Skurcz. Nie, tylko nie to. Skurcz. Ale to za wcześnie. Dużo za wcześnie

Anna wykrzywiła się z bólu, upuszczając jednocześnie na puszysty dywan cenną XIX-wieczną, porcelanową filiżankę.

No to teraz się zacznie. Panika. Skurcz. Oj, oj. Spokojnie, spokojnie. Skurcz.


***

- Oddychaj spokojnie – Doktor Renner pogładził swoją pacjentkę po czole. - Wszystko będzie dobrze.

Ciekawe, że mężczyźni zawsze mówią rodzącym, wijącym się w niesamowitych bólach kobietom, że wszystko będzie dobrze. To nie piknik majowy.


Skurcze były coraz częstsze i coraz dłuższe. Raz po raz twarz Anny wykrzywiał grymas bólu. Kobieta nie krzyczała, choć ponoć to pomaga. Tak przynajmniej mówiła jej teściowa. Zresztą ta kobieta miała odpowiedzi na wszystko.

„Co ty tyle tego pieprzu sypiesz do zupy? To na pewno musi być chłopiec. Lubisz kwaśne i ostre.” Teściowa krytycznie przyglądała się również brzuchowi. „Jest spiczasty. Tak jak na chłopca”. Tyle zabobonów. „Pierwszy musi być chłopiec. Rozumiesz, mężczyzna zawsze chce mieć syna. Kogoś komu przekaże nazwisko”.

Znowu ból przeszył ciało rodzącej. Niesamowity ból. Niedający się porównać z niczym. Kobieta wygięła się, ale to i tak nie przyniosło ulgi. Mocniej zacisnęła ręce na krawędzi łóżka. Gdzieś z oddali dobiegł ją głos położnej.
- Przyj! – Ale był taki niewyraźny. Cichy. Taki odległy. – Broda do piersi i przyj! – głowa Anny została bezlitośnie przyciśnięta do klatki piersiowej. – Oddychaj! – Ból ustał.

To dziwne uczucie, gdy jaźń usiłuje się oderwać od obolałego i wycieńczonego ciała. Człowiek czuje się jak na wystawie abstrakcjonistów. Obraz zlewa się w jedną całość. Kolorowe plamy. Wszystko rozmyte i niewyraźne.


A jednak przytłumione bodźce docierają do mózgu. Przytłumione przez ból. Wszechobecny, niekończący się ból. Ból który rozbija jaźń na miliony kawałków. Czy kiedykolwiek da się je złożyć w całość? Czy to się w ogóle kiedyś skończy? Czas dłużył się niemiłosiernie. Wręcz stanął w miejscu, drwiąc sobie z cierpień kobiety skazanej przez samego Boga na pomnożenie dolegliwości brzemienności i rodzenie w bólach.

I nagle wszystko ustało. Jak z dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

- Witaj, Moja Mała – Lekarz spojrzał na dziewczynkę, która co dopiero przyszła na ten świat. Jednak to nie on ją przywitał pierwszy. Zaciśniętą, okrwawioną piąstkę musnęła przed nim muskularna dłoń kogoś, kogo nikt prócz noworodkiem nie widział, a i mała jedynie przeczuwała jego obecność.
– Ja wiedziałem, że będziesz kobietą. Wiedziałem.

- Masz śliczną córkę Anno.

 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny

Ostatnio edytowane przez Efcia : 29-06-2009 o 21:25.
Efcia jest offline