Asantir leżał. Nie mógł zasnąć chodź mógł sprawiać wrażenie osoby pogrążonej w głębokim śnie. Miał zamknięte oczy. Nasłuchiwał. Coś podpowiadało mu że powinien czuwać. Coś nie pozwalało pogrążyć się w sennych marzeniach. Przed oczyma Elfa ukazała się złowieszcza postać z pociągu. Uśmiechał się, szydził z Asantira. Coś z nim było nie tak. Elf powoli otworzył oczy. Zdało mu się że wszyscy spali. Bebopa najpóźniej zmógł sen. Asantir wstał z łóżka i podszedł do okna.
- Gwiazdy - powiedział cicho - w mieście nie są tak piękne jak na łonie natury
Przez chwilę zastanawiał się co powinien zrobić. Czy spróbować zasnąć, nie to wykluczone, i tak nie dałby rady. Otworzył okno, po czym wspiął się na dach. Ponownie się położył, wpatrując się w niebo. Spędził tak czas aż do samego rana. Gdy zaczęło świtać powrócił do pokoju. Nie pozostał w niem jednak zbyt długo. Od razu zszedł na duł by zamówić jakiś posiłek. Usiał przy pierwszym wolnym stole i czekał na towarzyszy.
__________________ It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.
11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie. |