| Dostali wiadomość od Konrada.
Wyglądał świetnie, jakby ten nieprzytomny chłopak w partyzanckim szpitalu, to nie był on. Tanji zakręciły się łzy w oczach. Oczywiście, że pojedzie na to spotkanie i im pomoże. Naprawi to, co zrobiła źle, zostawiając go w Berlinie.
Ale jednocześnie zgrzytały jej w duszy świeżo naoliwione trybiki wolności, od kilku dni walczyła o namiastkę swobody, wolnej woli, niesplamionej korporacyjno-kombinackim interesem ani żadną bożą łaską (na pohybel fałszywym teologiom, świętym Augustynom od predestynacji). A ścigany Konrad sam wiedział jak ich znaleźć, wiedział, że żyją. I był z siostrą Axela. Prośba o pomoc nabierała wymiaru szantażu. Tych kilka zdań bez pytania czy nic jej nie jest, za to z pytaniem o hakera. Niby mała rzecz, a tak straszliwie zabolało. I do tego Konradowi towarzyszył Hardt, dawny przełożony Tanji, fizyk, i jednocześnie oficer berlińskich służb bezpieczeństwa.
Kiedy transmisja się skończyła Tanja po pierwszej fali radości, czuła już tylko niepokój. Znowu wyrwała się jej puenta na wszystko.
- Kurwa – prosty wybór między płaczem a przeklinaniem.
Wzięła kilka głębokich oddechów. Uśmiechnęła się.
- Wspaniale. Naprawdę cudownie. Jestem taka szczęśliwa, że żyje. Ale co on znowu kombinuje? Strasznie mi przykro, że i twoja siostra siedzi w tym gównie. – opowiedziała Axelowi, kim jest Hardt.
- Czyli albo to zbiegi okoliczność, albo Konrad nadal pracuje dla Korporacji, a Korporacja chce czegoś od ciebie. Powinnam pojechać tam sama. Nie mogę zaufać Konradowi, ale postaram się dowiedzieć, kto za nim stoi, czego od ciebie chce i czy twojej siostrze nic nie grozi. I czy naprawdę potrzebują pomocy? – mówiła głosem pewnym siebie jak o rzeczy nie podlegającej dyskusji.
- A twoja siostra? – dziewczyna zawahała się chwilę formułując to pytanie tak bezpośrednio - Jest ofiarą, czy ona też dla kogoś pracuje? - Naiwne założenie, że Axel powinien to wiedzieć.
Teraz, po pierwszych spanikowanych wnioskach z nagrania, Tanja zachowywała już kamienną twarz. Wiedziała jak łatwo stoczyć się w miejsce gdzie niedawno była Yseult, a nie chciała tego. Wiedziała, że całkowita nieufność wobec bliźnich czyni życie bezsensownym, ale straszliwie trudno było trzymać się wiary, że i ona dla brata coś znaczy, że nie wybrzmiała dziecięca miłość rodzeństwa, że są na tym świecie rzeczy stałe zdolne oprzeć się ironii okoliczności.
- Powiem Yseult, że Konrad żyje i jest we Frankfurcie, ona go bardzo polubiła. Może postawi ją to na nogi – dokończyła.
Sens życia tworzą proste wydarzenia. Radość Yseult była widoczna dla każdego. Tanja, która widziała jak genetyczka traktuje jej brata, tego się spodziewała. Dlatego zresztą zaufała genetyczce od razu i z tego samego powodu traktowała jak oczywistość, swoje przypuszczenia, że Yseult ma zamiar towarzyszyć jej i Axelowi, że tak samo jak oni nie ufa żadnej stronie konfliktu. Ale teraz zgodnie z sugestią Helgi zapytała Yseult o jej zamiary. Czekała na odpowiedź czy lekarka ma jakieś swoje plany, czy brnie w to, co się dzieje razem z nimi.
Potem uważnie wysłuchała tej dziwnej wiadomość od Marii o bezpiecznym miejscu w Czechach. Brzmiało to zbyt pięknie. Ostatnie dni sprawiły, że pozbywała się wiary w ludzi, ale przecież tak się nie da żyć – Tanja sama zrugała się w myślach. Dziewczyna była nieobliczalna, ale chyba naprawdę zależało jej na Axelu, więc może nie należy odrzucać jej rad. Spisała numer wyskrobany na ścianie. W sumie to haker będzie musiał zadecydować czy mogą zaufać Marii.
- Helga – zwróciła się jeszcze do drugiej z kobiet – na pewno was nie zostawimy samym sobie, ale Selene nie może przebywać w pobliżu pól Tamma. Nie wiemy, czym to by się skończyło. Także we Frankfurcie musimy się rozdzielić. Przyjedziemy po was, dopiero jak będziemy wiać z tego miasta, a tak kontaktujemy się tylko przez sieć. Także nasz pierwszy przystanek teraz to motel dla was. Jak tylko upewnimy się, że nikt nas nie śledzi.
Zeszły do samochodu. Tanja była już w środku, gdy na zewnątrz zrobiło się gorąco. Cicho przesunęła się na fotel kierowcy. Czuła ciężar kabury pistoletu na biodrze. Otworzyła ją by móc szybko wyciągnąć broń. Miała nadzieję, że wyplączą się z tego wszyscy, których znała. Choć zapewne nie obędzie się bez trupów. |