Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2008, 12:56   #21
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Gdy Garret przedstawił gabaryty orkowych najeźdźców, Włodek był zachwycony.
"Umarła armia takich wielgachnych żołnierzy będzie niepokonana!" - wyobraził sobie. "Trzeba tylko zabić ich wszystkich i ożywić... jakoś..." - wymyślił sposób. Zresztą identyczny jak każdy poprzedni, którego realizacja napotykała jedną małą, aczkolwiek skuteczną przeszkodę - "Dlaczego nie potrafi ożywiać pokonanych wrogów? To NIESPRAWIEDLIWE!" - krzycząc w myślach wylał z siebie żal do świata, ledwo powstrzymując płacz. Smarknął nosem, a o emocjonalnym wzburzeniu świadczyła buzia w podkówkę i drgająca bródka.

- Dość mam już tego pustego pieprzenia! - wybuch niziołka zaskoczył Vlada. "Ten mały, włochaty pokrucz podnosi głos na NIEGO!? Na Mrocznego Niziołka Vladimira Pumpernikla?" - bezwiednie zaczął zgrzytać zębami.
Nawet muchy, wyraźnie przestraszone, schowały się gdzieś za Fafikiem. Ten, zupełnie nie przejmując się nastrojem swego pana, aż się zaczął oblizywać na widok pchającego się do pyszczka posiłku. Potrafił wykorzystać sytuację, skubany.

Poźniej Garret zarobił minusa. Zaraz obok tego, którego dostał za walenie pięścią w łeb, gdy obudził się po wieszaniu. Teraz zaczął wychwalać przyrodzenie Kartoszka, gadając coś o jego dużych jajach.
- Ja mam większe - zauważył cicho, patrząc z niechęcią na człowieka. "Jak zginiesz, to ci pokażę..." - obiecał sobie.

Później włodarz miasta przedstawił im Lancelota i Vorenusa. Pierwszego Vlad potraktował nieufnie. Wyglądał na śmiałka, którego celem życia jest przeszkadzanie takim jak on, Mrocznym Niziołkom w realizacji ich uroczo niecnych celów - dominacja nad światem i takie tam...
Natomiast drugi miał całkiem do rzeczy pomysły.
- Ja chcę na imprezę. Może być u Garreta. Kapela była w dechę... - przypomniał sobie i uśmiechnął się, przez co jego pyzata gęba stała się jeszcze bardziej okrągła. Wrażenie psuły tylko rzędy ostrych jak igiełki ząbków. Taka chodząca miniaturka rekina. Tylko płetwy grzebietowej brakuje. O, albo pirania - tak, to bardziej do niego pasowało.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 23-12-2008 o 13:44. Powód: małe "mistejku"
Gob1in jest offline