Przepraszam Yarot, że się wtrącę, ale najgorszą rzeczą jaka mogę sobie wyobrazić, to masowo pojawiające się sesje ZC. Już widzę te setki "młodych, gniewnych" kawałkujących Cthulhu na co drugiej z nich...
Wiem, to moja stara śpiewka (
), ale nie widzę nic złego w małej popularności niektórych systemów. Do Szekspira też trzeba dorosnąć, n'est-ce pas ?
Co zaś do tego co napisała Mona.
Wcale nie uważam że HPL jest w Polsce nieznany, czy mało czytany, wręcz przeciwnie. Jak jednak mam tę tezę obronić, nie mam pojęcia. Takie tylko prywatne odczucie.
A co do popularności grania, czy raczej niepopularności, mam prostsze wytłumaczenie niż brak umiejetnosci zaangażowania. Podczas tych sesji używa się częściej (zazwyczaj przynajmniej) rozumu niż siły.
No i ZC, przynajmniej według mnie, należy do systemów "wyciszonych". Bardziej kojarzy mi się z salami bibliotek i kurzem na starych rękopisach, niż rykiem orków i łopotem sztandarów. Jest zbyt zbliżony do naszych realiów, by móc stać się atrakcyjny dla dużej liczby graczy. Zbyt mało efektowny. Nie ofiaruje graczowi sławy i chwały, a co najwyżej ujście z życiem z mniejszym lub wiekszym bagażem urazów psychicznych.