Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2008, 15:42   #124
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Kloss, Hans Kloss

Spojrzał na Buchtę, jeszcze wtedy na jeepie. Wzruszył ramionami.
-Barka kontrolują ci fanatycy z Kombinatu. Nie pytaj skąd wiem. O ile to jest całkiem logiczne, dzięki temu mają wsparcie partyzantów, o tyle zielonego pojęcia nie mam, czemu my jesteśmy tutaj. Może ten jełop chciałby zagrać na dwa fronty, ale nie wydaje mi się na tyle zmyślny. Łatwo ulegam pozorom, wiesz.
Wyszczerzył się do niego, lecz uśmiech szybko zniknął, gdy już dojechali do szpitala. Trupy, Misztalska i ten brzydki dupek, którego przeszukał na prośbę Malaka. Nie było się tu kłócić o to, kto powinien tu robić.
Ów Markus, jak się przedstawił, wyglądał na wielce zadowolonego z siebie, i chyba miał się za chytrego. Ten błysk w oczach, gdy wyjmował mu dokumenty. Bez mrugnięcia okiem, sam mógł sobie zrobić kilka różnych bez większego wysiłku, więc to tutaj go nie zdziwiło. Wyszczerzył się do harcerzyka i rzucił mu dokumenty pod nogi.
-Ciekawe jakbyś się z nich wytłumaczył patrolom, brzydalu. W jeden wierzą, ale trzy?
Zaśmiał się krótko i wziął broń tego lichwiarza. Dobrze, że nie przedstawił się jako Święty Mikołaj.
-Twoi ludzie? A ty niby po co przylazłeś sam, na zwiady? Jack, jebnij mu w łeb bo mam już dość przypadków w tym mieście. Jak przyjdą ci jego kumple to ich też potraktujemy ołowiem. Dzięki za ostrzeżenie.
Wzruszył ramionami i wrócił do samochodu, zostawiając jeńca Malakowi. Niech z nim robi co chce, byle nie brał ze sobą.

Dotarł akurat wtedy, gdy laptop zaskrzeczał, zaszumiał i wypluł wiadomość od Hahna. Niestety wiadomość, która go zupełnie nie zadowalała, chociażby przez to, że namierzyli go bez używania zapisanego na ścianie szpitala adresu. A może jednak? Będzie musiał to zbadać. Spojrzał na Tanję i objął ją pocieszająco, przy okazji też zmełł w ustach przekleństwo. Czy razem z fizyczką na prawdę byli w aż tak podobnym położeniu? Kochał swoją siostrę, lecz był całkowicie pewny, że nie uda się tam, gdzie ci chcą i nie zrobi absolutnie nic, czego by pragnęli. Westchnął cicho, wsiadając do środka auta i zamykając szyby. Spojrzał kobiecie w oczy.
-Ten przekaz... musimy go zignorować. Przynajmniej na razie. Nie wiemy kogo na prawdę chcą. Kocham siostrę, ale ona... ona już nawet nie ma tego samego nazwiska co ja. Jest oddana Korporacji, podobnie jak twój brat. - skrzywił się, wypowiadając te słowa i ściszył głos - Przepraszam. Ale nie mogę ci pozwolić, byś się tam udała. Najpierw naprawię GOS-a, może namierzę ich sygnał. Takie wiadomości zostawiają ślad. Oni... nawet jeśli nie chcą niczego od ciebie... mogą cię użyć, by ściągnąć mnie. A ja... wtedy będę musiał przyjść. Zrozum, nie mogę cię puścić.
Odwrócił wzrok, nagle zmieszany i zawstydzony tym, co powiedział. Wyłączył laptopa i wyszedł z samochodu, oddalając się o kilka kroków. Przez chwilę chciał być sam, zresztą Tanja poszła do kobiet. A gdy wróciła... nie było już czasu na rozmowę.

Zaklął cicho, widząc patrol Kombinatu i uniósł lekko wiszący na ramieniu karabinek. Mp5 było bronią słabszą od tych ich pulsowych zabawek, ale za to OHU miało niezłe systemy obronne, co już zdążył zanotować. Tamci się już rozstawili, ale podążył za wzrokiem Buchty. Czyżby koledzy tego całego lichwiarza? Wcisnął agentowi pistolet w łapę, na wszelki wypadek. Sam opuścił nieco broń. Szepnął do Buchty cicho.
-Jak szybko przyjadą następne patrole?
Odchrząknął i nie czekając na odpowiedź krzyknął do dowódcy tamtych.
-Spokojnie, nikogo nie chcemy zastrzelić.
Uśmiechnął się łagodnie i zaczął zdejmować z ramienia pistolet maszynowy, powolnymi ruchami.
-Zaatakowano nas, broniliśmy się. Obawiam się, że właśnie wracają.
Kiwnął głową za plecy patrolu. Dowódca był za cwany, nawet nie drgnął. Ale wystarczyło, że spojrzał jakiś młodziak. Aż sapnął i pociągnął serią, gdy nerwy mu puściły. Zaczęło się. Axel padł na kolano i przymierzył w dowódcę. Pociągnął za spust.
-Do szpitala! Tanja, trąb, musimy mu zagłuszyć radio!
Rozległ się klakson jeepa, wspomagany trzaskami broni palnej i pulsowej. Niech się dzieje co chce.
 
Sekal jest offline