Nicolas łypnął okiem na gościa mierzącego weń z pistoletu. "Mądrala" - podsumował go w myślach. Właściwie wymyślona na poczekaniu bajeczka nie trzymała się zbytnio kupy, jednak nie temu miała służyć. Ważne było, że nikt do niego nie strzelał, a to był już sukces w tej sytuacji. Co prawda, wcale nie było takie pewne, że za chwilę któryś jednak spróbuje, biorąc pod uwagę groźby tego, który go przeszukiwał. "Narwaniec" - nazwał w myślach drugiego.
Przez cały czas był spięty i gotowy do błyskawicznej reakcji. Byle tylko wyczuć właściwy moment...
Pojawienie się patrolu przyjemnie komplikowało sprawę. "Ciekawe, jak się z tego wywiną?" - zastanawiał się, lustrując przybyłych żołnierzy i zaskoczonych ich pojawieniem się ludzi na dziedzińcu szpitala.
Widok Grabera z kilkoma ludźmi dodatkowo polepszył mu nastrój. Nie miał złudzeń, że ten nie przejmie się specjalnie, gdyby coś mu się stało, jednak był on chyba jedyną osobą w tej okolicy, która nie próbowała do niego mierzyć z broni. Przynajmniej na razie.
Szybko policzył sylwetki. "Skąd wytrzasnął tych ludzi? Gang? Prorokiem jestem, czy co?" - zaśmiał się w duchu.
Ich pojawienie się zostało również dostrzeżone przez ludzi ze szpitala. Narwany, jak nazwał go Nicolas, nie wytrzymał i zaczął z żołnierzami na ostro. Mądrala wykazał się większą przemyślnością i po krótkim wahaniu "strzelać - nie strzelać" wybrał drugą opcję i rzucił się w stronę pojazdu.
Podobnie zrobił Nowy. Zgarnął z ziemi dokumenty i pobiegł w kierunku wejścia do budynku Krankenhausu. Zamieszanie wywołane przez ludzi Grabera i nerwowa reakcja tych z dziedzińca powinny całkowicie zająć uwagę żołnierzy. Było ich w końcu tylko czterech. - Kurwa! - zaklął pod nosem i skulił się, gdy koło ucha z wizgiem przeleciał pocisk. "Głupio byłoby dostać jakąś zabłąkaną kulkę..." - pomyślał, pędząc do celu. Do oferującego względne bezpieczeństwo wejścia zostało jeszcze kilka metrów. W środku mógł przeczekać zamieszanie i, jak wynik starcia ułoży się po jego myśli, poczekać na wsparcie Tota.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |