Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2008, 00:54   #126
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Nicolas łypnął okiem na gościa mierzącego weń z pistoletu.
"Mądrala" - podsumował go w myślach. Właściwie wymyślona na poczekaniu bajeczka nie trzymała się zbytnio kupy, jednak nie temu miała służyć. Ważne było, że nikt do niego nie strzelał, a to był już sukces w tej sytuacji. Co prawda, wcale nie było takie pewne, że za chwilę któryś jednak spróbuje, biorąc pod uwagę groźby tego, który go przeszukiwał. "Narwaniec" - nazwał w myślach drugiego.
Przez cały czas był spięty i gotowy do błyskawicznej reakcji. Byle tylko wyczuć właściwy moment...

Pojawienie się patrolu przyjemnie komplikowało sprawę. "Ciekawe, jak się z tego wywiną?" - zastanawiał się, lustrując przybyłych żołnierzy i zaskoczonych ich pojawieniem się ludzi na dziedzińcu szpitala.

Widok Grabera z kilkoma ludźmi dodatkowo polepszył mu nastrój. Nie miał złudzeń, że ten nie przejmie się specjalnie, gdyby coś mu się stało, jednak był on chyba jedyną osobą w tej okolicy, która nie próbowała do niego mierzyć z broni. Przynajmniej na razie.
Szybko policzył sylwetki. "Skąd wytrzasnął tych ludzi? Gang? Prorokiem jestem, czy co?" - zaśmiał się w duchu.

Ich pojawienie się zostało również dostrzeżone przez ludzi ze szpitala. Narwany, jak nazwał go Nicolas, nie wytrzymał i zaczął z żołnierzami na ostro. Mądrala wykazał się większą przemyślnością i po krótkim wahaniu "strzelać - nie strzelać" wybrał drugą opcję i rzucił się w stronę pojazdu.

Podobnie zrobił Nowy. Zgarnął z ziemi dokumenty i pobiegł w kierunku wejścia do budynku Krankenhausu. Zamieszanie wywołane przez ludzi Grabera i nerwowa reakcja tych z dziedzińca powinny całkowicie zająć uwagę żołnierzy. Było ich w końcu tylko czterech.
- Kurwa! - zaklął pod nosem i skulił się, gdy koło ucha z wizgiem przeleciał pocisk. "Głupio byłoby dostać jakąś zabłąkaną kulkę..." - pomyślał, pędząc do celu. Do oferującego względne bezpieczeństwo wejścia zostało jeszcze kilka metrów. W środku mógł przeczekać zamieszanie i, jak wynik starcia ułoży się po jego myśli, poczekać na wsparcie Tota.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline