Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2009, 13:39   #2
Nansze
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Dzień zapowiadał się leniwie. Leniwie jak tylko pozwalało na to wojsko. Choć od samego rana Poikelle miała jakieś dziwne przeczucie. Kłucie w żołądku i nie chodziło tu o jakiś niezdrowy posiłek z zeszłego dnia.
Słońce zaczęło leniwie wspinać się po niebie. Małe śniadanie, krótka modlitwa do bogini, trening z włócznią. Dzień jak co dzień, ale Poike nie dawało coś spokoju. Usiadła spocona koło namiotu, w którym spała. Włócznię położyła na ziemi i przetarła przedramieniem pot z czoła. W tej samej chwili poczuła jak coś kładzie jej się na nogi.
-Witaj Nan- Powiedziała dziewczyna do układającej się w kulkę czarnej kotki, która zielonymi oczami leniwie patrzała na Poike, radośnie pomrukując. Dziewczyna uśmiechnęła się i zaczęła drapać za uchem włochatą, mruczącą kulkę.
Ten błogostan zakłóciło jakieś zamieszanie. Zobaczyła na początku obozu nieznajomego jegomościa, na którego widok kapitan poderwał się niczym truś.
- Baczność! Zbiórka w trójszeregu!- nie sposób było nie usłyszeć donośnego głosu kapitana.
-Nan, do torby- Powiedziała Poike, spychając kotkę z kolan, która posłusznie poszła do namiotu by kontynuować mruczenie w czarnej, skórzanej torbie.
Jak nigdy Legia Międzyrasowa ustawiła się tak szybko. Kapitan stanął naprzeciw oddziału koło nieznajomego jegomościa.
-Żołnierze! Generał Yernon nas odwiedził! Jego życzeniem jest wybrać kilku z was do wypełnienia swojej, nadzwyczaj ważnej misji. Waszym obowiązkiem, jeśli zostaniecie naznaczeni, służyć mu jak najwierniej i pomagać mu w każdej sytuacji! Zrozumiano?
"Jednak nie będzie to dzień jak co dzień "– Przeszło przez myśl Poike, a na jej twarzy wyrysował się lekki uśmiech, a zielone oczy zabłysły.
-Tak jest, sir!- Wszyscy krzyknęli jak jeden mąż.
Yernon spokojnie przechadzał się przed trójszeregiem. Patrzył badawczym wzrokiem po wszystkich legionistach. Jego wzrok zatrzymał się na czarnowłosej. Poike skrzyżowała wzrok z generałem. Poczuła jakąś niezrozumiałą siłę, która wtargnęła do jej umysłu. W butach, nie pytając czy można, wtarabaniła się i zaczęła chodzić po cudzym domu. I dziwne szepty. Dziewczyna spuściła wzrok, a jej oddech stał się głębszy i cięższy.
-Ty, pójdziesz ze mną.- Podniosła wzrok na generała, który wskazywał na nią palcem. Dziewczyna wzięła głębszy oddech i wystąpiła z szeregów.
-Kapitanie, proszę zaprowadzić tę młodą damę do swego namiotu i powrócić tutaj – Kapitan spojrzał na nią bezuczuciowo, aż Poike przeszły ciarki po plecach. Ruszyła za nim w stronę namiotu.
-Rozgość się i czekaj na pozostałych- Dziewczyna skinęła głową, a mężczyzna poszedł do pozostałych.
-No, no- szepnęła pod nosem Poike.
-Nie to co nasze namioty.- zaczęła chodzić i rozglądać się po namiocie, w końcu usiadła przy okrągłym stole. Ręce splotła na piersi, a nogę zarzuciła na nogę. Czekała. Po chwili zaczęli zjawiać się kolejni rekruci do "ważnej" misji.