Amadeusz podskoczył i polizał ją po twarzy. Elfka zrobiła się czerwona jak burak!
Bard był w figlarnym nastroju ale... z wilkiem!?
Omijanie bagien trwało bardzo długo ale Kiti wciąż uważała że warto było. Lepiej przez godzinę iść omijając bagna niż przez godzinę próbować wyciągnąć tonącego dwarfa z bagna. A on i tak w końcu by utonął, czuła to, czuła, czuła. Nie dość że by się zmęczyła i ubabrała błotem to na dodatek polubiła oba drużynowe dwarfy. Ulfgera bardziej bo był z nimi dłużej. I te jego odzywki. Po jakiemu on szprecha? Po dwarfiniemu, dwarfsku?
- Wiesz Ulfger jakbyś nie był taki przy kości nie musielibyśmy obchodzić tych bagien – zaczepiła go, ale przyjaźnie. – Wskoczyłbyś na drzewo i przebiegł ponad bagnem po gałęziach tak jak ja! Ale nie, ty musiałeś tyle pić i teraz o!
Przystanęła, w mgłach cos się poruszyło. Kiti chwyciła za luk na wszelki wypadek. Z mgieł wyłoniły się dziwne stworzenia. Psy, wilki czy coś.
- To oni... – wywarczał jeden z ogarów.
- On gada!
– jęknęła sarkastycznie Kiti. – Oni czyli kto?!
- Księżyc ma dla was wiadomość! – warknął drugi.
- Księżyc!?
- Mówi, że macie znaleźć Jakon i oddać go orkom.
- Nie mamy żadnego Jakona! – jęknęła. – I nie zabieraliśmy go nikomu a zwłaszcza orkom!
- Albo tygrys zginie.
- Ten tygrys-człowiek.
Kiti sapnęła w zdumieniu.
- Jaki tygrys? Jak to zginie? Co zrobiliście z tygrysem?
- Znajdźcie ją albo księżyc zabije tygrys-człowiek.
- Spokojnie – poprosiła. – Dogadajmy się! Czym jest księżyc o jakim mówicie!? Nie chcemy niczyjej krzywdy ani śmierci!
Nie chcemy żadnego Jakona! Gdzie jest ten tygrys!?