Wątek: Wataha
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-01-2009, 00:36   #303
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Jak przyszło na porządnego krasnoluda, Kall'eh wlókł się okropnie za całą watahą. Krasnolud przecie nie elf. Swoje dzisiejsze pięć minut miał tańcząc z zielonym. A teraz trza odpocząć. Z racji nieugięcie zbliżającego się poranka nie może se pozwolić na postój. No ale wlec się może.
- A pies czuchrał tego zilońca. - Dwarf człapał bandażując se czoło z rozbitym łukiem brwiowym. Nie było poważne. Ale poco ma siąpić krwią? Kall'eh klnął na czym świat stoi. Ale nie był zły. No, może trochę. Ale wszystko łagodził fakt, że miął fajny i nowy toporek.

Ten fakt łagodził wszystko. Nawet nie stresował się brakiem swojej kuszy. No właśnie. Gdzie jest kusza? Gdzie jest sabina!
- O kursza!! - Krasnolud stanął jak wryty a po lesie rozległ się jego chrapliwy głos. No i smród nie mytych zębów. - O żeź w mordę parchatego wróbela!
Kall'eh rozejrzał się rozbieganymi a może nawet lekko przerażonymi oczami.
- Ktuś ma moją sabinkę? Nu, powiedźta! - Spojrzął na Kiti. - Muże ty mosz?

****

Jak zwykle jakiś zły los nie pozwolił na to, żeby wszystko szybko i sprawnie poszło, a do tego bez brudzenia się. Więc jak z podziemi wyrosło przed nimi bagno. I co teraz począć mieli, co miał robić Krasnolud? Po drzewach sadzić nie będzie. Nie jest jakąś tam wiewiórką. Pływanie też za dobrze mu nie idzie. Zatem nie protestował jak przedstawicielka długouchych zaproponowała dalszy spacer okrężną drogą. No cóż. Powoli do przodu.
Jak zawsze, po ciężkich chwilach nadchodzi sielanka. A, że mieli ostatnio bardzo ciężkie dni, tak więc można było spodziewać się teraz spokoju aż do przyszłego tygodnia. Nic nie wskazywało tego, że zaraz pojawią się im przed oczami jakieś dziwne,fioletowo-cośtam szczuropsy.
- Ni to, że ni winno ich tutaj być to jeszcze gudają. - sapnął w stronę towarzyszy nie za specjalnie przejmując się czy te stworzenia go słyszały.
Najważniejsze są dwie sprawy:
- ło jakim wy tygryse godacie? Nu i kim jest temoi Jakon, he?
Gdy już się dowiedział czym jest Jakon. Zaczął lekko żałować, że zlał zieleńca. Bo zapowiadało się, że będą musieli znaleźć tą wioskę. No chyba, że oleją tygryska. Tylko co za tygryska?
- hmmm - Kall'eh się zadumał.- Nu to jak tak Ksinżycu zależy na Jakocie... - Krasnolud klapnął na zadku w siadzie tureckim. - ...Nu to nichaj przyjdzie pogodać samoj a ni psy śle. My si ni ruszym dopuki ni bedymy widzieć w co wleziaziemy. Prowde godam? - spojrzał ukradkiem na kompanów.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline