Dzień zaczął się spokojnie. Śniadanie nie było zbyt możywne a tym bardziej smaczne. Ork miał ochotę na coś naprawdę krwistego i co najważniejsze świeżego. Po zjedzeniu śniadania musiał ubrać zbroję i isć na ćwiczenia. Po powrocie do swojego namiotu, podszedł do swojej zrboi i zaczął przeszuiwać naramienniki:
-"Nie bój się. Nic ci nie zginęło, pilnowałem twoich rzeczy"- odezwał się Gazbag. Nie wiadomo skąd pojawił się koło Necrosa. - "Jestem ci wdzięczny przyjacielu, ale było to niepotrzebne. Wątpię aby ktoś się ośmielił tknąć moich rzeczy"- odpowiedział ork -"A więc czego szukasz przyjacielu"- zadał pytanie Gazbag. -"W zbroi utkwił mi kawałek metalu"- ork pokazał rozcięte ramię. Na jego plecach były jescze ślady zeschłej czarnej krwi. -"Znalazłem to cholerstwo"- ork wyciągnął kawałek jakiejś tarczy bądź zbroi, która mu utkiwła w naramiennikach.
-"Czasem żałuje, że mam tak grubą skórę. Mógłbym mieć pocharatane plecy, krew by płynęła ciurkiem a ja nic bym nie poczuł"- powiedział ork. Odrzucił on skrawek metalu i załozył zbroję. Po założeniu hełmu w prawą ręke chwycił topór i rzekł: -"Gazbag idę na ćwiczenia. Jeśli chcesz możesz tu zostać."
-"Pomodlę się i pomedytuje, przy okazji dowiem się od duchów co dzieje się w twoim klanie."
Ork opuścił namiot i udał się do koszar. Trenigi w koszarach przypominały mu początkujące treningi pod okiem jego ojca. Nie męczył się on nawet jak miał na sobię tak ciężką zbroję. Miał szczęście, że w obozie były inne orki. To z nimi Necros przez większość trenigu staczał walki, gdyż tylko one stawiały godny opór. Po treningu Necros chwycił swój bukłak i zaczął pić. Woda była zimna schłodziła ciało orka. Kiedy ork brał kolejny łyk usłyszał rozkaz: -"Baczność! Zbiórka w trójszeregu!"- Wydarł się kapitan
Wszyscy szybko zebrali się przed kapitanem. Necros stał pomiędzy dwoma orkami. -"Żołnierze! Generał Yernon nas odwiedził! Jego życzeniem jest wybrać kilku z was do wypełnienia swojej, nadzwyczaj ważnej misji. Waszym obowiązkiem, jeśli zostaniecie naznaczeni, służyć mu jak najwierniej i pomagać mu w każdej sytuacji! Zrozumiano?"- Rzekł ponownie kapitan. -"Tak jest, sir!!!"- cała Legia odpowiedziała jak jeden mąż.
Generał oglądał uważnie każdego żołnierza. -"To musi być bardzo ciekawa sprawa skoro wybiera tylko najlepszych"- pomyślał ork.
Stało się generał Yaron wybrał kogoś a kapitan go odprowadził. Kiedy kapitan wrócił generał wskazał na czwórkę orków w tym także Necrosa. -"Panowie, podejdźcie tutaj"- rzekł generał Yaron
-"Słyszeliście generała? Wystąpić żołnierze"- kapitan wydał rozkaz
-"Dziękuję kapitanie, dam sobie radę. Dobrze żołnierze..."- dodał generał Yaron.
Orkowie wystąpili. Generał uważnie przyjżał się ich ekwipunkowi. -"Ty możesz odejść"-rzekł generał
Ork wrócił na swoje miejsce. Necros w tej chwili stał po środku. Po jego lewj i prawej stronie stali równie dobrze zbudowani i wyposażeni orkowie. –"Kim jesteście?"– spytał Yernon. –"Żołnierzami, sir!"- odpowiedzieli –"Nie, nie, nie. Źle mnie zrozumieliście. Pytam o waszą specjalność." –"Topory, sir!" –"I szamanizm!" – Rzekł przyjaciel Necrosa. -"Cholera i znowu to zrobił. Czy on zawsze musi zjawiać się jak duch??!!"-pomyślał ork –"Powiedz mi, orku, też się znasz na szamanizmie?"
–"Trochę, sir." – odpowiedział Necros. –"Świetnie. Kapitanie, mam drugiego towarzysza."
–"Sir, może pan na chwilę pozwolić?"– zapytał kapitan. Yernon pokiwał głową i podszedł do niego.
Ork domyślał się chodzi o niego. Pewnie i on będzie musiał wrócić do szeregu. Miał on ochotę rzucić się na kapitana i rozpłatać go na kawałeczki. -"Jeśli coś mu się nie podoba to niech mi to powie prosto w oczy wtedy ja każe mu zjeść jego własne słowa, które podam mu na ostrzu mojego topora"- pomyślał ork. -"Wy możecie odejść, a Ty pójdziesz za mną"- rzekł kapitan do Necrosa.
Zaprowadził on orka do białego namiotu -"Właź"- rzekł krótko i szorstko po czym wrócił do swoich oddziałów.
Namiot był duży, w jego środku znajdował się dość duży stół. Oprócz stołu w namiocie była również kobieta ubrana na czarno. -"A więc to ją musiano wybrać na początku"- pomyslał ork -"Jestem ciekaw co to za misja."- Necros w języku orków spytał się Gazbaga. -"Tak samo jak ty nie mam pojęcia."- odrzekł jego przyjaciel.
Ork ukłonił się kobiecie. Miał ochotę usiąść ale wolał nie ryzykować rozwaleniem krzesła. Stał i czekał kto jescze mozę być wybrany do misjii.
__________________ " Przyjaciel, który wie za dużo staje się bardziej niebezpieczny niż wróg, który nie wie nic." GG 3797824 |