Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-01-2009, 15:02   #3
Buzon
 
Buzon's Avatar
 
Reputacja: 1 Buzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie cośBuzon ma w sobie coś
Dzień zaczął się spokojnie. Śniadanie nie było zbyt możywne a tym bardziej smaczne. Ork miał ochotę na coś naprawdę krwistego i co najważniejsze świeżego. Po zjedzeniu śniadania musiał ubrać zbroję i isć na ćwiczenia. Po powrocie do swojego namiotu, podszedł do swojej zrboi i zaczął przeszuiwać naramienniki:
-"Nie bój się. Nic ci nie zginęło, pilnowałem twoich rzeczy"- odezwał się Gazbag. Nie wiadomo skąd pojawił się koło Necrosa.
- "Jestem ci wdzięczny przyjacielu, ale było to niepotrzebne. Wątpię aby ktoś się ośmielił tknąć moich rzeczy"- odpowiedział ork
-"A więc czego szukasz przyjacielu"- zadał pytanie Gazbag.
-"W zbroi utkwił mi kawałek metalu"- ork pokazał rozcięte ramię. Na jego plecach były jescze ślady zeschłej czarnej krwi.
-"Znalazłem to cholerstwo"- ork wyciągnął kawałek jakiejś tarczy bądź zbroi, która mu utkiwła w naramiennikach.
-"Czasem żałuje, że mam tak grubą skórę. Mógłbym mieć pocharatane plecy, krew by płynęła ciurkiem a ja nic bym nie poczuł"- powiedział ork. Odrzucił on skrawek metalu i załozył zbroję. Po założeniu hełmu w prawą ręke chwycił topór i rzekł:
-"Gazbag idę na ćwiczenia. Jeśli chcesz możesz tu zostać."
-"Pomodlę się i pomedytuje, przy okazji dowiem się od duchów co dzieje się w twoim klanie."

Ork opuścił namiot i udał się do koszar. Trenigi w koszarach przypominały mu początkujące treningi pod okiem jego ojca. Nie męczył się on nawet jak miał na sobię tak ciężką zbroję. Miał szczęście, że w obozie były inne orki. To z nimi Necros przez większość trenigu staczał walki, gdyż tylko one stawiały godny opór. Po treningu Necros chwycił swój bukłak i zaczął pić. Woda była zimna schłodziła ciało orka. Kiedy ork brał kolejny łyk usłyszał rozkaz:
-"Baczność! Zbiórka w trójszeregu!"- Wydarł się kapitan
Wszyscy szybko zebrali się przed kapitanem. Necros stał pomiędzy dwoma orkami.
-"Żołnierze! Generał Yernon nas odwiedził! Jego życzeniem jest wybrać kilku z was do wypełnienia swojej, nadzwyczaj ważnej misji. Waszym obowiązkiem, jeśli zostaniecie naznaczeni, służyć mu jak najwierniej i pomagać mu w każdej sytuacji! Zrozumiano?"- Rzekł ponownie kapitan.
-"Tak jest, sir!!!"- cała Legia odpowiedziała jak jeden mąż.
Generał oglądał uważnie każdego żołnierza.
-"To musi być bardzo ciekawa sprawa skoro wybiera tylko najlepszych"- pomyślał ork.
Stało się generał Yaron wybrał kogoś a kapitan go odprowadził. Kiedy kapitan wrócił generał wskazał na czwórkę orków w tym także Necrosa.
-"Panowie, podejdźcie tutaj"- rzekł generał Yaron
-"Słyszeliście generała? Wystąpić żołnierze"- kapitan wydał rozkaz
-"Dziękuję kapitanie, dam sobie radę. Dobrze żołnierze..."-
dodał generał Yaron.
Orkowie wystąpili. Generał uważnie przyjżał się ich ekwipunkowi.
-"Ty możesz odejść"-rzekł generał
Ork wrócił na swoje miejsce. Necros w tej chwili stał po środku. Po jego lewj i prawej stronie stali równie dobrze zbudowani i wyposażeni orkowie.
–"Kim jesteście?"– spytał Yernon.
–"Żołnierzami, sir!"- odpowiedzieli
–"Nie, nie, nie. Źle mnie zrozumieliście. Pytam o waszą specjalność."
–"Topory, sir!"
–"I szamanizm!"
– Rzekł przyjaciel Necrosa.
-"Cholera i znowu to zrobił. Czy on zawsze musi zjawiać się jak duch??!!"-pomyślał ork
–"Powiedz mi, orku, też się znasz na szamanizmie?"
–"Trochę, sir."
– odpowiedział Necros.
–"Świetnie. Kapitanie, mam drugiego towarzysza."
–"Sir, może pan na chwilę pozwolić?"–
zapytał kapitan. Yernon pokiwał głową i podszedł do niego.
Ork domyślał się chodzi o niego. Pewnie i on będzie musiał wrócić do szeregu. Miał on ochotę rzucić się na kapitana i rozpłatać go na kawałeczki.
-"Jeśli coś mu się nie podoba to niech mi to powie prosto w oczy wtedy ja każe mu zjeść jego własne słowa, które podam mu na ostrzu mojego topora"- pomyślał ork.
-"Wy możecie odejść, a Ty pójdziesz za mną"- rzekł kapitan do Necrosa.
Zaprowadził on orka do białego namiotu
-"Właź"- rzekł krótko i szorstko po czym wrócił do swoich oddziałów.
Namiot był duży, w jego środku znajdował się dość duży stół. Oprócz stołu w namiocie była również kobieta ubrana na czarno.
-"A więc to ją musiano wybrać na początku"- pomyslał ork
-"Jestem ciekaw co to za misja."- Necros w języku orków spytał się Gazbaga.
-"Tak samo jak ty nie mam pojęcia."- odrzekł jego przyjaciel.
Ork ukłonił się kobiecie. Miał ochotę usiąść ale wolał nie ryzykować rozwaleniem krzesła. Stał i czekał kto jescze mozę być wybrany do misjii.
 
__________________
" Przyjaciel, który wie za dużo staje się bardziej niebezpieczny niż wróg, który nie wie nic."
GG 3797824
Buzon jest offline