Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2009, 21:31   #9
enneid
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
-Wstawaj Seguro, juz czas...- głos Estiosa, wybudził klippe z niespokojnego snu. Choć nie było tu żadnego zegaru, a światło słoneczne nigdy tu nie docierało, zdawało mu się, iż było stanowczo za wcześnie.
-Za pół godziny świtać będzie, wtedy wyruszamy. Przemyj się i coś zjedz, bo niełatwa to będzie wyprawa.


-Aż zasypało tutaj cholerstwo... - Piątka elfów odkopywało wyjście z norki zawiane śniegiem, którego ostatnia zamieć nasypała prawie pod strop korytarza. Tym samym ani myśliwi ani grupa wysłana do Wiedzącej nie mogła rozpocząć wyprawy, choć słońce już na dobre wzeszło nad korony pobliskich drzew, oświetlając coraz mocniej wylot nory. Jednak już za parę minut otwór powinien byc na tyle duży, by elfy mogły z stamtąd wyjść.
Seguro już został przedstawiony reszcie grupy. było wśród nich przede wszytki 5 łowczych i przewodników, uzbrojonych włócznie, proce, a nawet łuki, którzy mieli zapewnić bezpieczeństwo wyprawie. Przecie wilki czy lisy w zimie mogą być wygłodniałe i w desperacji mogą zaatakować grupkę leśnego ludu. W wyprawie uczestniczył również plemienny szaman, oraz 2 starszych, którzy mieli reprezentować wodza. Był również Estios, który mimo swego młodego wieku wielki miał posłuch u wodza i radzie plemiennej, i gdyby nie tradycja wyboru ustatkowanych i żonatych seelie do rady, sam pewno by w niej zasiadał.
-Przed południem już nie zdołamy tam dotrzeć...- powiedział jeden ze starszych
-Jakoś sobie poradzimy z powrotem w nocy. Trasę to ja znam na pamięć, każde drzewo, które tam rośnie. A pochodni, to wziąłem cały komplet- odrzekł najstarszy z łowczych- Mariolek, który miał przewodniczyć wyprawie.
W końcu pierwsi seelie zdołali się przecisnąć i wyjść na zewnątrz, przyspieszając tym samym odkopywanie. Już parę chwil później pierwsza grupa łowczych wychodziła na następnie wyprawa do wiedźmy...

***

Pieronek podszedł do stolika, gdzie właśnie z dzbanka jagodzianki, spływała ostatnia kropla gęstego, fioletowego trunku
-Jeszcze się jagody skończyły... Ej ty, masz może jagodziankę?- zagadnął jeden z seelie, ponuro oceniający pustą karafkę. Pytanie nieco zbiło z tropu młodego elfa, jednak szybko sie opamiętał:
- Ja przepraszam was, ale usłyszałem, że mówiliście o jakimś zgromadzeniu driad w pełnię. Nie wiecie gdzie to będzie? I dlaczego się zbierają?- Elf z dzbankiem spojrzał pijanym wzrokiem na Pieronka, oceniając go krytycznie od stóp do głów.
- Że co? Coś młody taki zainteresowany tymi latającymi? Nawet porządnego wina tam nie serwują jak dobrze słyszałem, ot co. Zanudzić się tam można i tyle.
[...]
Mimo odpowiedzi nadal spoglądał podejrzliwie.
Zabrał głos drugi elf, mniej pijany, a przy tym chyba lepiej poinformowany.
-Ano spotykają się na Samotnym Wzgórzu z pół dnia drogi stąd... w tym dębie co samotnie tam stoi. A po co? A kto by tam wyczaił i ich zrozumiał. W pierwszą pełnię po równonocy, zawsze coś tam urządzają... ni to by się bawić, czy jakie cuda tam wyprawiać... Wybacz młody, lecz po nowy dzban idę- tu wstał, wziął karafkę i ruszył w stronę gospodarza.
Błyszczka tym czasem nadal uważnie obserwowała każdy ruch niepozornego seelie, pilnując, by aby ten nie czmychnął innym wyjściem. Gdy się do niej zbliżył, chwyciła go szybko za rękę i porwała w jeden z korytarzy, który prowadził prosto do nieco wyżej położonej sali, gdzie zawsze odbywały się tańce. Chwile później już usłyszeli rytmiczne dźwięki fletu, bębnu i lutni układające się w skoczną muzykę i pojedyncze śmiechy. W końcu weszli do podobnego w rozmiarach do kantyny holu, gdzie 4 pary tańczyło w kółko przy kończącej się właśnie pieśni. Dwie kolejne młodych elfów odpoczywały na ławach rozłożonych w koło.
Czwórka grajków, skończyła właśnie kiedy Błyszcka wciągnęła Pieronka na środek sali. Wszyscy spojrzeli zaciekawieni na nową parę...

***

Ragvain z trudnością skoczył z powrotem do środka, potykając się na ostatku o krawędź dziupli, całe szczęście upadając już do środka dziury. Tutaj trochę mniej przechylało, nadal jednak daleko było do monotonnego kołysania na boki. ruchy były zresztą tak gwałtowne, iż niewielkie palenisko, dawno już poleciało pod jedną z ścian, gasząc płomień i pozostawiając jedynie żarzące się większe patyki. Łasica był całkowicie zdezorientowany. Drzewa po prostu nie chodzą. Owszem, w dzieciństwie słyszał historie o tajemniczych istotach przypominających drzewa zwanych entami, lecz czyż można brać to poważnie? Były to przecież bajki dla dzieci, tak jak o owych niezmierzonych słonych jeziorach gdzieś na krańcu ziemi.
-Jest tu kto?! Słyszy mnie ktoś?! Co tutaj się dzieje?! - krzyknął w rozpaczliwej nadziei iż ktoś może mu pomóc. Nie było jednak żadnej odpowiedzi, czy nawet jakiejkolwiek sugestii, iż ktokolwiek mógł go dosłyszeć. Prawdę mówiąc ledwo siebie słyszał, a w zamieci jego głos szybko pewno został zagłuszony. Jeszce raz spróbował, tym razem jeszcze z większą mocą wykrzyknął w pustą przestrzeń.
-Pomocy! Jeśli to wy, pomóżcie mi - wołał, ale jego głos powoli stawał się zachrypnięty od mrozu i nieustannych prób przekrzyczenia wichury. - Dobrzy seelie, nie zostawiajcie mnie tu!
Nagle smuga światła, która teraz gdzieś wirowała między poruszającymi się majestatycznie korzeniami buku, wystrzeliła w górę , zatrzymując się na wysokości dziupli, zamiast jednak bezkształtnego obłoku, jakim był wcześniej uformowała się twarz dziewczęca, cała w niebieskiej poświacie. nie miała ciała, a głowa wyłaniała się prosto z obłoku. Duże błękitne oczy, które niemal zlewały się z jaśniejącą cerą przedziwnej istoty, spojrzały zaciekawione na klippe
-Kogoż szukasz Łasico, zwany Ragvain?- usta owej istoty nie otworzyły się, lecz słowa powędrowały prosto z wietrznej zawiei- Nikogo tu nie ma, las opustoszał... Nie ma tu miejsca dla nas... Odejdź póki możesz... Las umiera
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!

Ostatnio edytowane przez enneid : 31-08-2009 o 23:22.
enneid jest offline