Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2009, 22:51   #4
Locien0
 
Locien0's Avatar
 
Reputacja: 1 Locien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znanyLocien0 wkrótce będzie znany
Minął już tydzień, od przyjazdu Fillina do obozu. Po codziennych zajęciach, jak codzień rozmyślał nad aktualną sytuacją, leżąc na swoim posłaniu * Kolejny zmarnowany dzień. Przybyłem tu równo cały tydzień! Pragnąc krwi mych wrogów, która splami ostrza tych oddziałów! A co zastałem? Różnorakie wyrzutki, które nigdy nie trzymały miecza w dłoniach. Pałętających się wszędzie magów! Tracę jedynie amunicję na tych całych treningach. Myślą że kim ja jestem, że potrzebuje go? Przybyłem tu zabijać, a nie marnując czas! Nawet w mojej jednostce jest kapłanka! Tak blisko, a tak daleko...* Nagle okrzyk kapitana przerwał mu te rozmyślania: Baczność! Zbiórka w trójszeregu!" Po tych słowach, udał się na zewnątrz, widząc chaotyczne ruchy całego obozu. Nie zwracając uwagi na to, ustawił się w ostatnim szeregu-zniecierpliwiony, czekając na wyjaśnienie tej niecodziennej okoliczności.
"Żołnierze! Generał Yernon nas odwiedził! Jego życzeniem jest wybrać kilku z was do wypełnienia swojej, nadzwyczaj ważnej misji. Waszym obowiązkiem, jeśli zostaniecie naznaczeni, służyć mu jak najwierniej i pomagać mu w każdej sytuacji! Zrozumiano?"
* Hmm.... misja- może w końcu wydostanę się z tej dziury?* Widocznie zainteresowany, Czekał na rozwój wydarzeń. Lecz gdy usłyszał że wybrana została kapłanka, jego umysł się ożywił. Gdyby był wybrany- mógłby w końcu coś zrobić, gdyby tylko został wybrany. Wten usłyszał słowa Yerona: "Kapitanie, poślijcie po Ahnona Izajaha." Na dźwięk tego imienia, w jego oku pojawił się błysk w oku. Od dzieciństwa znał je... Izajah Ahnon, jeden z jego najważnieszych celów. A on, stał tuż obok niego! Lecz nie mógł go teraz zabić, nie tutaj, nie teraz. * Cóż za szok, wystarczył by jeden ruch, sięgnąć po broń i oddać strzał- a zakończyłbym jedną z misji w moim życiu! Lecz nie mogę tego zrobić, trzeba to zrobić po cichu, tak abym dalej mógł wypełniać swą misję...* Fillinem wciąż targały by rozterki, gdyby nie czar druida, który wyprowadził go z rozmyślań nad kolejnym ruchem. Osoby stojące przed nim, uciekły, a on stał sam na sam przed dwoma niedźwiedziami. Nie myśląc co robi, wyciągnął krótkie pistolety i oddał pojedynczy strzał w łeb każdego ze stworzeń. Strzelając, zauważył dwie rzeczy: * Cóż za głupota! Przecież to iluzja... Ale cóż, przynajmniej pozbyłem się konkurencji * Stwierdził, rozglądając się po placu, który teraz ręcz świecił pustaki, nie licząc kilku osób. Drugą rzeczą na którą wzrócił uwagę był kotołak, który stał obok niego, posiadający broń podobną do jego * Cóż za ciekawa zagadka, gdy tylko zjadę czas, będę musiał ją zgłębić... Ale teraz nie czas na to..* Pomyślał, kierując swój wzrok na postać zadowolonego z efektu druida. Po tych wyczynach, kolejną osobą jaką wybrał generał był elf, który w trakcie całego zamieszania stał, patrząc na wyczyny krasnoludów, które rzuciły się na niedźwiedzie. Pozostało jeszcze czterech... Po chwili namysłu, Izajah wzrócił się do niego oraz tajemniczego Khajiita. "Panowie, tamte tarcze " Rzucił, wskazując na dwa cele. "Po jednym strzale." Dopowiadając. Na te słowa, Fillin wyciągnął swą główną broń-zdobiony pistolet, o długiej lufie, najcenniejsza broń jaką ze sobą miał. Kucnął, złapał go dwoma rękami, zamknął jedno oko i wystrzelił. Następnie-postępując jak kotołak- schował dopiero co wyciągniętą broń i stojąc, czekał na wynik, decydujący o dalszych krokach, podjętych przez Tunerbhad'a. Po chwili uścisnął jego dłoń i kazał mu się skierować wraz z kapitanem do namiotu, gdzie wysłał resztę ze swej eskorty * Tam gdzie wysłał kapłankę i szamana... Zapowiada się ciekawa "przygoda". W końcu zacznę działać, zakon będzie dumny*.
Gdy dotarł do namiotu, ujrzał w nim kapłankę, siedzącą na krześle obok okrągłego stołu, stojącego orka oraz znajomego elfa. Wszyscy w komplecie- mruknął pod nosem. Gdy już stanął pośród nich, z tajemniczym uśmieszkiem na twarzy ukłonił się kobiecie, zdejmując kapelusz i usiadł na stojącym nieopodal krześle, chłonąc oczami bogate zdobienia namiotu. *[u] Teraz czekać... Ciekawe kiedy wyruszamy? Miło by było spędzić choć jedną noc w podobnym namiocie, najeść się do syta- w końcu przed nami pierwsza wyprawa! hehe, zapowiada się ciekawa przygoda, o tak ciekawa...[/i]*
 
__________________
Osoby używające więcej niż trzech wykrzykników lub pytajników to osoby z zaburzeniami własnej osobowości. Terry Pratchett
Locien0 jest offline