Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2009, 21:19   #118
Mical von Mivalsten
 
Mical von Mivalsten's Avatar
 
Reputacja: 1 Mical von Mivalsten nie jest za bardzo znany
No i weszli.

***

Witam,
Tylko przyjechałem do Wrocławia, od razu zaczęły się 'przygody'. Paweł Rodecki okazał się całkiem normalnym człowiekiem. To znaczy, na pewno ma jakieś problemy ze sobą i nie chcę chyba znać ich przyczyny, ale jest (zwykle) takim kochanym misiem. W nocy spowodowaliśmy wyładowanie paradoksu, trzasnęło aż miło. Burzę to chyba było widać jeszcze w Poznaniu. Paweł pokazywał jeden ze swoich wynalazków, Modulator ciśnieniowy, który totalnie obchodzi równania Gerricka. Coś poszło nie do końca tak, jak planował (mam wrażenie, że to chyba konflikt paradygmatów i siła mojej niewiary) i większość energii poszła w umbrę.

Nad ranem mocno się pokłóciliśmy, bo Paweł zarzucił mi, że warszawska fundacja z panią na czele ukradła mu patent na 'Czerwonego Krzyżaka'. Mój osąd jest trochę niepełny, bo znam sprawę tylko z jego opisu, więc gdyby mogła pani powiedzieć, co się właściwie stało, byłbym wdzięczny.

Potem, razem z Damianem Korzucham, adeptem miejscowej fundacji, pojechałem tropem mojej nocnej wizji. Śniły mi się dzieci w obozie koncentracyjnym, potem zaś dostałem telefon i słyszałem tam szepty tych żydowskich (chyba, były w obozie i mówiły po niemiecku) dzieci a potem krzyki jakiejś kobiety, chyba ją ktoś zabijał. Narobiło mi to niezłego stracha, więc się za to wziąłem. Namierzyłem ten numer, dzwonił z ulicy Sielskiej. Z tego zrobiłem porządniejszy 'raport' (fajne słowo, jakbym dla policji co najmniej pracował ;-D ).

Sielska 17



Poniemiecki, ale niedawno gruntownie odnowiony. Drzwi otwiera 40-letnia kobieta w fantazyjnym turbanie na głowie. Na ręku trzyma wrzeszczącego dwulatka, zza jej nóg wyglądają ciekawie dwie dziewuszki, na oko 8-10 letnie. Bardzo chętnie wpuszcza nas, bo telefon jej przerywa rozmowy, a mąż wyjechał na budowę do Niemiec i nie ma komu naprawić, a ona tak długo składa reklamacje, i nic. Nasłuchaliśmy się o tepsie, o dzieciach, dostałem czekoladowe ciasto, bo jestem "taki chudziutki, taki młodziutki, a już pracuję" (hihi ^_^). Poza rodziną kobiety, która nam otworzyła, w domu na piętrze mieszkają jeszcze lokatorzy: wesoły trzydziestolatek, który asystował wam przy naprawie usterki i dwie studentki, ale one kelnerzą w knajpce na Rynku i wrócą dopiero wieczorem.

Damian naprawił telefon, usterka okazała się naderwanym kablem.
Wnioski z wizyty: normalny dom klasy lekko powyżej średniej. Nawet jeśli były tu jakiekolwiek duchy, to były na tyle słabe, że wypłoszył je na dobre generalny remont. Nic niezwykłego.


Dom pod numerem 19 to taka kamienica:



Otwiera nam niedosłysząca staruszka. Po paru próbach wytłumaczenia staruszka prosi, żebyśmy poczekali; staje przy schodach i zaczęła krzyczeć "Madzia, Madzia! Panowie montery, to do ciebie?!"
Cały przedpokój jest zawalony sprzętem komputerowym. Co mnie uderza, w przedpokoju stoi nawet ZX Spectrum, taki sam, jak mój stary. Znajdują się tam też karty perforowane do Odry. Superancko, nie? ^_^

No a potem pojawia się Madzia. Łoo, strasznie ładna. Tylko dlaczego te wszystkie ładne dziewczyny we Wrocku są o tyle starsze ode mnie? Młodość to jednak dramat życia, prawda?

Na widok Damiana lekko się dziwi, on zresztą też, i przywitali się jak znajomi. Magda zaprosiła nas na górę do swojego pokoju, który też jest składowiskiem sprzętu, tyle że zdecydowanie nowszej generacji niż antykwariat elektroniczny w przedpokoju.
Damian przedstawia mi tą dziewczynę. To Magdalena Sośnicka, doktorantka na Uwr. Magda jest Wirtualnym Adeptem.
Damian i Magda rozmawiają chwilę, ale zaraz trzeba przejść do celu naszej wizyty. Wyłuszczam jej więc, co, jak i dlaczego, pokazuję też pamięć telefonu. Okazuje się, że ten numer należy do niej. Przestraszyła się trochę, ale powiedziała, że cała noc spała w pokoju bez żadnych dziwnych snów. Sprawa wygląda poważnie, ale właściwie nie wiem, co zrobić dalej. W końcu nie możemy jej cały czas pilnować. Mam cichą nadzieję, że to po prostu żart jakiegoś złośliwego ducha, one podobno czasem tak robią. Magda będzie się miała na baczności, może na jakiś czas przeniesie się do innego mieszkania, żeby nie spać sama. Trochę chciałem zaoferować, że mogę jej pilnować, ale miałem się uczyć pod okiem Eteryty, do tego to mogłoby być trochę niestosowne, prawda? Relacje międzyludzkie są straaasznie pokręcone.
Wnioski z wizyty: Znaleziono właścicielkę numeru, była nieświadoma prawdopodobnego zagrożenia.
Potem zaś dostałem SMSa od Pawła Rodeckiego, napisał, że przeprasza, więc wróciłem i sobie wyjaśniliśmy wszystko. Powiedziałem mu, że dokładnie dowiem się, jaka jest pani wersja wydarzeń (dlatego b. proszę o szybką odpowiedź), bo na razie możemy sobie gdybać.

Pozdrawiam,
Marek Różogórski


Marek skończył pisać wiadomość, wysłał ją i przeciągnął się w fotelu. Taaak, dzień zdecydowanie obfitował w ciekawe wydarzenia. Dzień się kończył, więc wypadałoby jeszcze pójść pobiegać. Oczywiście, dziewczyny patrzą głównie na wnętrze, ale przecież to wnętrze musi być jakoś zaprezentowane, więc Marek dbał o kondycję fizyczną jak tylko mógł, co oznacza, że jeśli akurat się nie uczył czy nie marnował czasu grając na komputerze, to biegał, jeździł na rowerze, grał z kumplami w piłkę czy ćwiczył w domu.
- Paweł? Idziesz pobiegać? - Zapytał przestrzeń za sobą.
 

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 25-01-2009 o 13:40.
Mical von Mivalsten jest offline