Dolinka była bardzo spokojna, w pewnym sensie aura tam panująca dała orkowi uspokojenie, promienie słoneczne ogrzewały jego zielonkawą skórę, a w uszach szumiał przyjemnie strumyczek. Nie można jednak było zapomnieć o niedawnej przeszłości, o stracie przewodnika drużyny, o tym który wszystko kontrolował i prowadził mądrze. Yokura podszedł do strumyka, a następnie przemył się chłodną wodą. Na plecach orka pojawiły się ciarki, wada ta była bardo zimna, ale i krystalicznie czysta, dawała orzeźwienie którego teraz Yokura potrzebował.
Ork chciał trzeźwo ocenić sytuacje, zwrócił się w stronę reszty drużyny, patrząc na Luinëhilien, Turama i Rasgana dostrzegał ogromny smutek i pewną bezsilność. Drużyna straciła swoje oręża w walce z konstruktem, każdy członek drużyny odniósł rany. Najrozsądniejszym rozwiązaniem dla orka było poszukanie jakiegoś bezpiecznego schronienia. Jednak pozostawało ważne pytanie, kto ma teraz nimi kierować i podejmować te najważniejsze decyzje.
- Aydenn był dla nas niezastąpiony, ale teraz gdy go zabrakło musimy sobie jakoś poradzić. - ork powiedział suchy fakt, z którego na pewno każdy zdawał sobie sprawę - Nie możemy tu zostać za długo, musimy poszukać innego bezpieczniejszego schronienia, a także zdobyć jakąś broń - Yokura nie próbował nawet brzmieć jak Aydenn, ale coś trzeba był zrobić bo odpoczywając coraz dłużnej tutaj narażali się na niebezpieczeństwo.
- Mości Turamie, czy możesz nas zaprowadzić do jakiegoś bezpiecznego schronienia, jakąś w miarę bezpieczną drogą? - Zapytał Yokura szczerze mając nadzieje na usłyszenie pozytywnej odpowiedzi. |