Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-01-2009, 00:31   #343
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
- Finney, zajmij się przygotowaniem do połączenia. – cicho nakazał Aligarii. Gdy jego córka zajęła się podłączaniem jakichś dziwnych słuchawek (żadnych kabli nie miały!) i przenośnego komputera do telefonu, Robert zasiadł przy swoim biurku, z notesu wyrwał jedną kartkę i, po chwili zastanowienia, zaczął pisać, mrucząc cicho pod nosem, jakby sam dyktował sobie następujące słowa:

- Drogi Brianie… Twe obelgi przyjmuję jako działanie nerwów, twe deklaracje zaś za popełnione w afekcie... Wierzę święcie, iż nasze relacje, panie Boro… Brianie, nie ulegną pogorszeniu przez ten incydent. Ze względu na pańskie niedawne zniknięcie nie byłem w stanie powierzyć panu żadnej funkcji podczas ataku, lecz proszę nie odbierać tego jako ataku na pańską osobę – chodzi jedynie o powodzenie akcji. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz… Bla, bla, bla, bla… - szeptał Stańczyk, wyraźnie zdenerwowany – Z poważaniem, książę Robert Aligarii.

Schował pióro i notes, wstał (mocne uderzenie laską) i podszedł do kamerdynera, po drodze składając kartkę na pół.

- Weź to i połóż w tym samym miejscu, gdzie znalazłeś list od Borowicza. Jeżeli gdzieś go znajdzie, to tylko tam. A jeżeli sam się tu pojawi… Nie próbuj mnie bronić. Jeżeli dasz radę, to po prostu zawiadom mnie o jego przybyciu. Tym razem po prostu zadbaj o siebie…

- Dobrze… - odpowiedział Walter, lekko zaskoczony słowami przełożonego

- Aha… I pana Donovana nie ma w posiadłości, prawda? – spytał Robert, gdy Sing zamykał już za sobą drzwi.

- Nie ma… A przynajmniej ja go nie widziałem, ale mogę…

- Nie, Walter, nie trzeba. Dziękuję. – westchnął Ventrue.

- Przecież w rozkazach było wyraźnie zaznaczone… Mam go tu ściągać? – spytała wampirzyca po chwili, zakładając słuchawki i poprawiając mikrofon.

- Nie, nie ma sensu. Ale trzeba pamiętać. Każde przewinienie naszych sojuszników jest jak pistolet. Bo gdy dostajesz nabitą jedną kulą broń, to czy wystrzelisz do lisa od razu, czy poczekasz, aż wyjdzie ze swej nory i podejdzie aż pod twe stopy? – mówił Stańczyk, lecz jego ton mentora w chwilę później zniknął. Gdy Finney podeszła do niego ze słuchawkami, jego mina przedstawiała tylko zdziwienie i niewiedzę.

- Jak to…

- Załóż to na głowę, ojcze. Zahaczając o uszy, ten zaś pręcik to mikrofon – ułóż go przed ustami, by dobrze ci się do niego mówiło. O, tak… - pouczyła go kobieta i, z nieukrywanym już uśmiechem, założyła urządzenie na głowę ojca.

- A teraz uruchamiam transmisję. Możesz przez to do nich mówić, będziesz ich też słyszał – jak przez telefon. A gdy będziesz chciał porozmawiać z kimś na osobności, powiedz mi – połączę cię z konkretną osobą, ojcze…

Po chwili w słuchawkach rozległ się szum, a później zapanowała cisza, przerywana rykami silnika, szelestami krzaków i cichymi szeptami.

- Tu Robert Aligarii, słyszycie mnie? – spytał

- Taa… - usłyszał w odpowiedzi głos jednego z Malkavian, a zaraz po nim – potwierdzenia paru innych wampirów.

- Doskonale. Przez cały czas starcia, jeżeli będzie to możliwe, proszę informować mnie o aktualnej sytuacji na polu bitwy. Przed wypowiedzeniem słów prosiłbym o przedstawienie się – imię, nazwisko, pseudonim – cokolwiek, bym mógł zidentyfikować rozmówcę. Rzecz jasna, możecie również używać tych urządzeń, by porozumiewać się między sobą, gdy…

- Tu George. Konkrety, do cholery!

- Tak… - westchnął książę, odrobinę zbity z tropu – Proszę uważać na Briana. Możliwe, że tej nocy pojawi się między wami, lecz jego zamiary… Nie są do końca jasne. Po prostu… Uważajcie.

- Okej. – usłyszał czyjś głos

- A teraz… - spojrzał na Finney. Ta, skinięciem głowy, potwierdziła. – Godzina zero wybiła. Każdy zna swoje zadania. Czas rozpocząć operację! – zawołał, a następnie zasiadł w fotelu, na kolanach kładąc sobie przerysowany plan posiadłości hrabiny. Czas na walkę…
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline